"Chodźcie i zobaczcie..." J 1,39a

"Chodźcie i zobaczcie..." J 1,39a
"Chodźcie i zobaczcie..." J 1,39a

Życie jest wielkim darem Bożym,

jak chcesz je wykorzystać?

Pomyśl, Pomódl się i Podejmij decyzję!!!

bł. ks. Jakub Alberione

…wspieramy Cię naszą modlitwą i posługą…
UCZENNICE BOSKIEGO MISTRZA

poniedziałek, 24 lutego 2014

Światło Słowa Bożego

WTOREK VII TYGODNIA ZWYKŁEGO, ROK II

Z Ewangelii według świętego Marka (Mk 9,30-37)
Jezus i uczniowie Jego podróżowali przez Galileę, On jednak nie chciał, żeby kto wiedział o tym. Pouczał bowiem swoich uczniów i mówił im: „Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz zabity po trzech dniach zmartwychwstanie”. Oni jednak nie rozumieli tych słów, a bali się Go pytać. Tak przyszli do Kafarnaum. Gdy był w domu, zapytał ich: „O czym to rozprawialiście w drodze?” Lecz oni milczeli, w drodze bowiem posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest największy. On usiadł, przywołał Dwunastu i rzekł do nich: „Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich”. Potem wziął dziecko, postawił je przed nimi i objąwszy je ramionami, rzekł do nich: „Kto przyjmuje jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje Mnie, lecz Tego, który Mnie posłał”.

KOMENTARZ
            Jezus dzieli się z uczniami tym, co dla Niego ważne, że zostanie wydany, zabity i zmartwychwstanie. Mistrz odkrywa przed uczniami swoje serce jak odsłania się je przed przyjacielem. Tymczasem oni nie rozumieją tego, co mówi, boją się pytać i skupiają się na sobie, na swojej wielkości. Każdego dnia Pan zabiera mnie na osobności, aby mówić do mnie i w swoich słowach odkrywać przede mną pragnienia swojego serca, swoje myśli i dążenia. Co czynię z Jego słowami? Czy ja mam odwagę pytać o to, czego nie rozumiem? Czy rozważam jak Jego Matka mimo niezrozumienia czy też podobnie jak uczniowie wracam do swoich myśli, pragnień, dążeń.
Chrystus ciągle wychodzi do mnie jako pierwszy, pyta o to nad czym myślę, o czym rozmawiam, co mnie zajmuje… On pyta, choć i tak zna odpowiedź na zadawane pytania, choć doskonale wie, co jest dla mnie najważniejsze i na czym mi najbardziej zależy. Syn Boży ciągle przywołuje mnie do siebie i uczy mnie, cierpliwie tłumacząc…
Mistrz dziś nie mówi uczniom, że mają zrezygnować z pragnienia bycia pierwszym. Nie, oni mają pragnąc być pierwszymi, ale pierwszymi w rozumieniu Bożym. Mistrz ukazuje im to Boże rozumienie wielkości, tak inne od ludzkiego: bycie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich. Taka jest przecież Jego wielkość, bo On „istniejąc w postaci Bożej nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi...” (Flp 2,6-7). Chrystus zaprasza więc swoich uczniów do bycia z Nim, do zjednoczenia z Nim we wspólnej wielkości, jaką jest służba nie tylko niektórym czy też wybranym, ale każdemu bez wyjątku, wszystkim. Następnie – stawiając przed nimi dziecko i obejmując je ramionami – mówi im, że przyjmując je w Jego imię, przyjmują Jego samego. Syn Boży utożsamia się z dzieckiem, a więc z tym najmniejszym, najsłabszym i mało znaczącym w ówczesnej kulturze. Przyjmujemy zatem Jezusa nie tylko w Komunii św., ale przyjmujemy Go także zawsze ilekroć przyjmujemy drugiego człowieka, a zwłaszcza tego najmniej znaczącego, najsłabszego… Przyjąć drugiego tzn. zaakceptować go takim jakim jest, zrobić mu miejsce w swoim planie dnia, pozwolić mu wejść w swoje życie… to często wymaga naszego uniżenia, odstąpienia swojego miejsca, rezygnacji z siebie… Ale właśnie w taki sposób stajemy się prawdziwie wielkimi, wielkimi na wzór Chrystusa, który oddał wszystko, aż po własne życie, abyśmy na powrót mieli miejsce we wnętrzu Trójcy Świętej…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz