„Psalm śpiewany u stóp Góry Ośmiu Błogosławieństw” (cz.I)
– Roman Brandstaetter
Czy to tak było, jak sobie
przypominam, Boże mój,
Sędzio mojej świadomości?
(Św. Augustyn Wyznania V,6)
I
Klęczę
u stóp Góry Ośmiu Błogosławieństw.
Moja
ciemna krew
Układa
się w kształt liry
Wśród
bazaltowych skał i czerwonych anemonów.
Niezgłębiona
jest pamięć
Mojej
krwi w Galilei,
W
krainie zarzuconej jak sieć
Na
ludzi pokrytych łuską.
Przybyłem
tutaj
–
Kuglarz o dwoistym myśleniu –
Aby
porównać swoje życie
Z
obfitością wieczornych połowów,
Ale
pod każdą moją myślą,
Którą
wypowiadam,
Płyną
podskórne prądy milczenia i niedomówień,
Może
nawet wbrew mej woli, a może
Za
skrytą moją aprobatą.
Nie
mogę tego dokładnie ustalić,
Gdyż,
skazany
Na
nędzę nieskończonych poszukiwań,
Żyję
w niepewności, w chwiejnym czasie.
Dlatego,
Błażeju, anielski mistrzu,
Słusznie
napisałeś
W
swej księdze Boga, rozpaczy i burzy,
Że
przecież nigdy nie żyjemy, ale
Zawsze
spodziewamy się żyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz