"Chodźcie i zobaczcie..." J 1,39a

"Chodźcie i zobaczcie..." J 1,39a
"Chodźcie i zobaczcie..." J 1,39a

Życie jest wielkim darem Bożym,

jak chcesz je wykorzystać?

Pomyśl, Pomódl się i Podejmij decyzję!!!

bł. ks. Jakub Alberione

…wspieramy Cię naszą modlitwą i posługą…
UCZENNICE BOSKIEGO MISTRZA

wtorek, 18 lutego 2014

Światło Słowa Bożego

ŚRODA VI TYGODNIA ZWYKŁEGO, ROK II

Z Ewangelii według świętego Marka (Mk 8,22-26)
Jezus i uczniowie przyszli do Betsaidy. Tam przyprowadzili Mu niewidomego i prosili, żeby się go dotknął. On ujął niewidomego za rękę i wyprowadził go poza wieś. Zwilżył mu oczy śliną, położył na niego ręce i zapytał: „Czy widzisz co?” A gdy przejrzał, powiedział: „Widzę ludzi, bo gdy chodzą, dostrzegam ich niby drzewa”. Potem znowu położył ręce na jego oczy. I przejrzał on zupełnie, i został uzdrowiony; wszystko widział teraz jasno i wyraźnie. Jezus odesłał go do domu ze słowami: „Tylko do wsi nie wstępuj”.

KOMENTARZ
            Niewidomy został przyprowadzony do Jezusa przez innych i to właśnie ci, którzy go przyprowadzili proszą, aby Jezus go dotknął. Sam niewidomy nie chce lub nie może dotknąć Jezusa i nawet nie prosi Go o dotknięcie – jakby nie wierzył, że może zostać uzdrowiony. Jego wielkością jest jednak to, że pozwala Chrystusowi wziąć się za rękę i poprowadzić w nieznane, powierza Mu w ten sposób siebie. Gdy już są poza wsią Jezus zwilżył śliną oczy niewidomego, położył na niego ręce i zapytał czy coś widzi. To jedyny przypadek, kiedy sam Chrystus wyraża wątpliwość w to, że Jego działanie przyniosło oczekiwany skutek. Syn Boży zdaje się być wręcz pewien, że nie przyniosło i dlatego zadaje to pytanie. Niewidomy rzeczywiście nie odzyskał jeszcze całkowicie wzroku: nadal nie potrafi zobaczyć rzeczywistości taką, jaka ona jest, a ludzi widzi jedynie niby drzewa. Jezus więc jeszcze raz kładzie ręce na jego oczach, choć niewidomy znów wcale Go o to nie prosi. To Chrystusowi bardziej zależy na przejrzeniu niewidomego niż jemu samemu i Syn Boży nie chce, aby odszedł od Niego nie odzyskując w pełni wzroku. Po drugim dotknięciu Jezusa niewidomy będzie już widział wszystko jasno i wyraźnie.
Ile dotknięć Boga mi potrzeba, aby mnie uleczyć z mojej ślepoty? Czy pozwalam Chrystusowi prowadzić się w nieznane i przywracać mi właściwe patrzenie na ludzi i całą rzeczywistość? A może nie uznaję swej ślepoty i uważam, że wszystko widzę doskonale? Czy zdaję sobie sprawę, iż nieustannie potrzebuję dotyku Boga, który będzie wyzwalał mnie ze ślepoty lub błędnego patrzenia?
Bóg dziś dotyka nas przez sakramenty oraz przez swoje słowo. Św. Jakub zachęca nas dziś do wprowadzania słowa w czyn. Prawdziwe słuchanie owocuje bardzo konkretnymi czynami. Jeśli słuchanie nie przeradza się w czyn, to oszukujemy samych siebie, że słuchamy Bożego słowa. „Religijność czysta i bez skazy wobec Boga i Ojca wyraża się w opiece nad sierotami i wdowami w ich utrapieniach i w zachowaniu siebie samego nieskalanym od wpływów świata” – mówi apostoł. Jeśli nasze słuchanie słowa Bożego nie otwiera nas na bliźnich, nie zmienia naszych relacji z nimi, jeśli nadal pozostajemy pod wpływem mentalności tego świata, to nie jest to prawdziwe i podobające się Bogu słuchanie Jego słów.
Potrzebujemy Jezusowego uzdrowienia naszej ślepoty, aby zobaczyć naszych bliźnich tak, jak widzi ich Bóg. Wielu z nich potrzebuje naszego wstawiennictwa przed Nim. Nie wszyscy są w stanie sami przyjść do Niego i poprosić Go o dotknięcie, czego przykładem jest ów niewidomy z dzisiejszej Ewangelii. Zadaniem każdego z nas – którzy pozwalamy uzdrawiać się Jezusowi z naszej ślepoty – jest przyprowadzenie także ich do Niego, aby i oni mieli udział w Jego łasce.
            I jeszcze jedna prawda: „gniew bowiem męża nie wykonuje sprawiedliwości Bożej”. Nikt z nas, kto kieruje się gniewem w swym działaniu nie może powiedzieć, ze dąży do wypełnienia Bożej sprawiedliwości. Nie gniewem realizuje się Bożą sprawiedliwość, ale łagodnością i przebaczaniem nieskończoną ilość razy…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz