"Chodźcie i zobaczcie..." J 1,39a

"Chodźcie i zobaczcie..." J 1,39a
"Chodźcie i zobaczcie..." J 1,39a

Życie jest wielkim darem Bożym,

jak chcesz je wykorzystać?

Pomyśl, Pomódl się i Podejmij decyzję!!!

bł. ks. Jakub Alberione

…wspieramy Cię naszą modlitwą i posługą…
UCZENNICE BOSKIEGO MISTRZA

niedziela, 5 stycznia 2014

Wiersze

 „Modlitwa trzech magów” – Roman Brandstaetter
Inną drogą powrócili do krainy swojej. (Mt 2,12)

Wybacz nam, Boże, że tworzymy.
Nasze słowa są niegodne swojego miana.
One nie były na początku
Ani nie będą na końcu,
Ani nie były u Ciebie,
Ani nie są Tobą.
Przez nie nic się nie dzieje.

Nasze słowa nie są piękne
Ani nie świadczą o pięknie,
Nasze słowa nigdy nie staną się ciałami
I nigdy nie zamieszkają między ludźmi.
One są bezdomnym złudzeniem.
Więc po co istnieją? Czy po to,
By wśród nieustannych wyrzeczeń i ograniczeń
W wciąż zacieśniającym się kręgu pożądania
Mogły zrzucać z siebie to wszystko,
Co jest zbędne w wieczności?

O Boże, co jest zbędne w wieczności?
Jesteśmy zmąconymi źródłami wiedzy.
Nie ma nas w tym, co tworzymy,
Bo w naszych księgach
Staramy się być lepsi,
Niż jesteśmy w rzeczywistości.

Bezradni, zbieramy piszczele chaldejskich hymnów,
Rozrzucone po ziemi.
Nasze czoła są już rżyskiem,
A nasze skronie krawędzią góry pochylonej
Nad śmiercią, która jest wywarem całego życia.
Kłamliwe są usta naszych ksiąg,
Zimne są ciała naszych ksiąg.
Już czas nam odejść.

Chcąc jednak przed śmiercią
Uprościć naszą zawiłą wiedzę,
Postanowiliśmy udać się do Ciebie, Boże,
Do krainy judejskiej,
Do glinianego Bethlehem.
Prowadzi nas gwiazda prawdziwsza od wszystkich gwiazd,
Bo nie było o niej dotychczas wzmianki
W podręcznikach astronomii.

Dlatego nasze myśli rzucają coraz dłuższy cień,
A nasze wargi są popękane od modlitw
Jak antyczne schody.

Powoli krocza wielbłądy, objuczone złotem i bursztynem,
Mijamy brudne uliczki i kramy, w których siedzą
Mężczyźni z nargilami w zębach i medytują
Nad brzegiem wezbranej biblii. Jest pora deszczowa.
Nasze opończe są czarne od wiatrów.
Na placu chrapie zaspana katarynka, a skrzydlaty kupiec
Unosi się nad pomarańczami i daktylami.
Na złotych wzgórzach, na złotych wzgórzach
Jest zbawienie kupców, którzy modlą się
O fałszywą wagę owocu.
A pod ścianami świątyni śpią kapłani,
Oszołomieni pustką jak mocnym winem.
Nawet przez sen nie śpiewają, bo nie mają o czym.
Ktoś kopnął blaszany garnek o rozbitym dnie.
Dno świata.

Gwiazda stanęła nad Grotą i poczęła śpiewać
Kolędę uwitą z aniołów.

A my, trzej magowie, zgarbieni pod ciężarem
Ksiąg, pustych jak wypalone na pustyni czaszki,
Drżymy z trwogi, chociaż jesteśmy szczęśliwi.
Niepokoi nas bowiem myśl, że wracając od Ciebie,
Będziemy musieli iść inną drogą
Niż ta, którą tutaj przyszliśmy.

Czy nie możemy wrócić, Boże, tą samą drogą?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz