10 STYCZNIA
Z Ewangelii według świętego Łukasza (Łk 4,14-22a)
Jezus powrócił w mocy Ducha do Galilei, a wieść o Nim
rozeszła się po całej okolicy. On zaś nauczał w ich synagogach, wysławiany
przez wszystkich. Przyszedł również do Nazaretu, gdzie się wychował. W dzień
szabatu udał się swoim zwyczajem do synagogi i powstał, aby czytać. Podano Mu
księgę proroka Izajasza. Rozwinąwszy księgę, natrafił na miejsce, gdzie było
napisane: „Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym
ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym
uciśnionych odsyłał wolnych, abym obwoływał rok łaski od Pana”. Zwinąwszy
księgę oddał słudze i usiadł; a oczy wszystkich w synagodze były w Nim
utkwione. Począł więc mówić do nich: „Dziś spełniły się te słowa Pisma,
któreście słyszeli”. A wszyscy przyświadczali Mu i dziwili się pełnym wdzięku
słowom, które płynęły z ust Jego.
KOMENTARZ
„Kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie
może miłować Boga, którego nie widzi. Takie zaś mamy od Niego przykazanie, aby
ten, kto miłuje Boga, miłował też i brata swego” – pisze św. Jan w
pierwszym czytaniu. Pan Jezus podczas Ostatniej
Wieczerzy nie mówi apostołom, aby miłowali Jego tak jak On ich umiłował, ale
aby siebie nawzajem tak miłowali jak On ich (por. J 15,12). Mogłoby się
wydawać, że konsekwencją kochania nas przez Boga powinien być dla nas obowiązek
kochania Boga, a tymczasem jest nią obowiązek wzajemnej miłości. Oczywiście, miłość
Boga i bliźniego są ze sobą związane, ponieważ możemy kochać innych tylko
dlatego, że Bóg pierwszy ukochał nas wszystkich. To nie my sami z siebie staliśmy
się zdolni do okazywania miłości bliźnim, ale Bóg nas do tego uzdolnił swoją
miłością. Otrzymaliśmy już dar jakim
jest zdolność miłowania. Jak odpowiadamy na ten dar, jak go rozwijamy?
Jan
ukazuje, że niemożliwe jest dotrzeć do Boga nie przechodząc przez braci. Braterska miłość
jest nierozdzielnie złączona z miłością Boga, a miłość Boga z miłością
braterską. Obydwie te miłości dowodzą
nawzajem swojej prawdziwości. Ten, kto uważa, iż kocha Boga, ale pomija, nie dostrzega
swego brata, jest kłamcą – pisze św. Jan. Syn Boży przyszedł, aby kochać człowieka.
Ojciec posłał Go przecież – jak to zapowiedział prorok Izajasz, którego Jezus
odczytał w synagodze w Nazarecie – „aby ubogim
niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; aby
uciśnionych odsyłał wolnych, aby obwoływał rok łaski od Pana”. Chrystus miłując nas nie tylko nam pozwolił
doświadczyć miłości Ojca, ale tym samym wyrażał Ojcu swoją miłość. Miłowanie
bliźniego ze względu na Boga jest najpiękniejszym wyrazem miłości do Stwórcy,
bo „każdy miłujący Tego, który dał życie,
miłuje również tego, który życie od Niego otrzymał”. Pan Jezus powiedział
nam przecież: „wszystko, co uczyniliście
jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25,40).
A zatem jeśli chcę zobaczyć ile tak naprawdę znaczy
dla mnie Bóg, którego nie widzę, potrzebuję zobaczyć ile znaczy dla mnie człowiek,
który właśnie przechodzi obok.
Jeśli chcę wiedzieć jak umiem słuchać Boga, potrzeba
mi popatrzeć jak słucham drugiego człowieka.
Jeśli chcę odkryć jak potrafię odczytywać Boże znaki, potrzeba
mi zobaczyć jak dostrzegam znaki, które daje mi drugi człowiek.
Jeśli chcę uśmiechnąć się do Boga, wystarczy, że uśmiechnę
się do drugiego człowieka.
Jeśli chcę zrobić niespodziankę Bogu, wystarczy, że zrobię
ją drugiemu człowiekowi.
Jeśli chcę pocieszyć Boga, wystarczy, że pocieszę
swojego bliźniego.
Jeśli chcę…
Czy chcę?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz