"Chodźcie i zobaczcie..." J 1,39a

"Chodźcie i zobaczcie..." J 1,39a
"Chodźcie i zobaczcie..." J 1,39a

Życie jest wielkim darem Bożym,

jak chcesz je wykorzystać?

Pomyśl, Pomódl się i Podejmij decyzję!!!

bł. ks. Jakub Alberione

…wspieramy Cię naszą modlitwą i posługą…
UCZENNICE BOSKIEGO MISTRZA

piątek, 17 stycznia 2014

Światło Słowa Bożego

SOBOTA I TYGODNIA ZWYKŁEGO, ROK II

Z Ewangelii według świętego Marka (Mk 2,13-17)
Jezus wyszedł znowu nad jezioro. Cały lud przychodził do Niego, a On go nauczał. A przechodząc ujrzał Lewiego, syna Alfeusza, siedzącego w komorze celnej, i rzekł do niego: „Pójdź za Mną”. On wstał i poszedł za Nim. Gdy Jezus siedział w jego domu przy stole, wielu celników i grzeszników siedziało razem z Jezusem i Jego uczniami. Było bowiem wielu, którzy szli za Nim. Niektórzy uczeni w Piśmie spośród faryzeuszów widząc, że je z grzesznikami i celnikami, mówili do Jego uczniów: „Czemu On je i pije z celnikami i grzesznikami?” Jezus usłyszał to i rzekł do nich: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników”.

KOMENTARZ
            „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają…” Oto dlaczego Pan Jezus je z celnikami i grzesznikami. Dla Jezusa największą chorobą człowieka jest grzech. On nie przyszedł powołać sprawiedliwych, ale grzeszników, podobnie jak lekarz nie udaje się do zdrowych, ale do chorych. W tych słowach Jezus ukryta jest głęboka prawda o nas: nasza słabość i nasz grzech „przywołują” Boga. On pochyla się nad nami z tym większą troską, im bardziej jesteśmy poranieni grzechem, podobnie jak matka pochyla się z troską i miłością nad swoim chorym dzieckiem.
Pan Jezus zasiada zatem przy stole z grzesznikami i nie głosi im kazań, nie potępia, nie ocenia, ale po prostu z nimi jest, słucha ich i stara się rozumieć. O czymże oni mogli rozmawiać? Na pewno nie prowadzili pobożnych dyskusji na temat Prawa jak faryzeusze czy uczeni w Piśmie. Czy oni w ogóle zdawali sobie sprawę, że sam Syn Boży siedzi z nimi przy jednym stole? Być może nie, ale z pewnością czuli miłość tego Nauczyciela. Pan Jezus zbliżył się do nich jako Lekarz, który chce najpierw rozpoznać stan chorego. W Jego oczach żaden człowiek nie jest złym, może tylko czynić zło, bo jest chory.
Im bardziej także my jesteśmy słabi, im mocniej doświadczamy własnych ograniczeń, to znajdujemy się w najodpowiedniejszej sytuacji, by otworzyć się na moc Boga i zapragnąć Jego obecności. „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają…” Faryzeusze, którzy uważali się za sprawiedliwych nie potrzebowali Chrystusa. Te słowa, które Jezus im powiedział, nie są jedynie odpowiedzią na ich pytanie, ale są wezwaniem do uznania własnych grzechów. Potrzeba i nam uznać własne grzechy po to, aby Lekarz, którym jest Syn Boży mógł opatrzyć nasze rany i uzdrowić nas. Tylko w prawdzie o sobie możemy spotkać się z Nim spotkać.
Prośmy Boskiego Lekarza o poznanie wewnętrznych chorób naszej duszy, naszych słabości, wad, grzechów… oraz o wiarę w leczącą moc Jego łaski.
Apostoł Paweł, który doświadczał własnej słabości i zarazem zaufał słowu Pana, że wystarczy mu Jego łaski, nie chlubił się już niczym innym, jak tylko własną słabością... (por. 2Kor 12,9-10).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz