"Chodźcie i zobaczcie..." J 1,39a

"Chodźcie i zobaczcie..." J 1,39a
"Chodźcie i zobaczcie..." J 1,39a

Życie jest wielkim darem Bożym,

jak chcesz je wykorzystać?

Pomyśl, Pomódl się i Podejmij decyzję!!!

bł. ks. Jakub Alberione

…wspieramy Cię naszą modlitwą i posługą…
UCZENNICE BOSKIEGO MISTRZA

piątek, 20 grudnia 2013

Światło Słowa Bożego

21 GRUDNIA
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ
Emmanuelu, nasz Królu i prawodawco,
przyjdź nas zbawić, nasz Panie i Boże.

Z Ewangelii według świętego Łukasza (Łk 1,39-45)
W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w pokoleniu Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała: „Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w łonie moim. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana”.

KOMENTARZ
Maryja idzie do Elżbiety z pośpiechem i ta Jej podróż nie jest jedynie jakimś spacerem czy też miłą wędrówką. Droga Maryi do krewnej zawierała w sobie trud wspinaczki i nie była wcale tak bezpieczną. Maryja spieszy się do Elżbiety, jednakże Jej pośpiech jest zupełnie inny od pośpiechu tego świata, od naszego często pośpiechu. Maryja najpierw spieszy się, a potem – jak podaje św. Łukasz – zostaje u Elżbiety około trzech miesięcy, czyli aż urodzi ona swego syna Jana. Jaka jest zatem "inność" pośpiechu Maryi. Otóż Jej pośpiech jest wynikiem zapomnienia o sobie. My natomiast często spieszymy się właśnie z powodu przeciwnego, tzn. z powodu zbytniego zajęcia się samymi sobą, z powodu skupienia się na sobie i swoich własnych sprawach. Tymczasem Maryja nie myśli o sobie i o tym, co Ją czeka w najbliższej przyszłości. A przecież w ludzkim patrzeniu to właśnie w tym czasie Ona miałaby jak najwięcej do obmyślenia, do zajęcia się sobą, do rozważania, co Bóg w Niej uczynił, do szukania sposobu jak to wszystko wytłumaczyć Józefowi itp. Tymczasem Maryja myśli o Elżbiecie. Miłość Maryi uprzedza Elżbietę. Maryja idzie do niej, zanim jeszcze krewna poprosiła Ją o pomoc.
Świat dzisiejszy pędzi, próbuje także nas wciągnąć w swój bieg i często udaje mu się to. Maryja pokazuje nam dziś, że wcale nie musimy zwalniać, aby wyrwać się z biegu tego świata, lecz wręcz przeciwnie: nawet nie możemy zwalniać, bo i nam potrzebny jest pośpiech, potrzebny jest on tym bardziej, im szybciej świat goni od przodu. Sposobem wyrwania się z biegu świata wcale nie jest powolne podążanie naprzód – jak to by mogło się nam niekiedy zdawać – ale „bieg” z innego startu i do innej mety.
Św. Paweł powie: „pędzę ku wyznaczonej mecie, ku nagrodzie do jakiej Bóg wzywa w górę w Chrystusie Jezusie” (Flp 3,14) oraz na innym miejscu: w dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem (2Tm 4,7). Jak widzimy Apostoł nie jest tym, który powoli spaceruje przez życie i przez świat. On dąży ku doskonałości, czyli ku pełni miłości Boga i bliźniego (por. 1Kor 13). Św. Paweł „biegnie”, ponieważ – jak sam wyznaje – został pochwycony przez Chrystusa (Flp 3,12). To miłość Jezusa przynaglała Apostoła Narodów (2Kor 5,14), a nie jego prywatne interesy czy osobiste sprawy, choć pewnie i tych nie miał mało. Nam także trzeba biec, a najpierw potrzeba wystartować z dobrego punktu i zdążać do właściwej mety. Nie możemy zaczynać z tego miejsca, z którego startują ludzie tego świata i sam świat, czyli z zajęcia własnymi sprawami. Potrzeba nam wyruszać do biegu z punktu, z którego wystartowała Maryja, św. Paweł i wielki zastęp świętych, tych znanych i nieznanych, a więc z zainteresowania drugim człowiekiem, jego trudami, zmaganiami, radościami i cierpieniami…. To jedyny właściwy start dla naszego biegu. Podobnie nie możemy dążyć do tego, do czego zmierzają ludzie tego świata, a więc do zrealizowania przede wszystkim własnych pragnień, lecz potrzeba nam dążyć do tego, do czego zmierzała Maryja idąc z pośpiechem do Elżbiety, czyli do okazania miłości. Ofiarowanie bliźnim miłości ma być metą każdego naszego ziemskiego „biegu”. Potrzeba nam pozwolić Bogu, aby kochał ludzi przez nas, aby przez nasze osoby okazywał im zainteresowanie i czułość... bo na końcu życia Bóg będzie nas sądził z naszej miłości wobec bliźnich (por. Mt 25,31-46).
Tylko ten, kto przyjął Boga i otworzył się na Jego miłość idzie ku bliźnim z pośpiechem. Widać to doskonale w Maryi spieszącej się do Elżbiety tuż po zwiastowaniu, czyli po przyjęciu Jezusa do siebie. Widać to również w św. Pawle, który po spotkaniu ze Zmartwychwstałym Panem, objęty Jego miłością, stał się innym człowiekiem i biegł nieść tę miłość Zbawiciela wszystkim ludziom bez wyjątku, aż po najdalsze krańce świata. Apostoł był niezmordowany w swym biegu i swym zapale, ponieważ źródłem tego „biegu” nie był on sam, ale Bóg, którego przyjął do siebie: „Teraz już nie ja żyję, ale żyje we mnie Chrystus” (Ga 2,20). To samo źródło, czyli Bóg, kierowało Maryją.
 Co jest źródłem mojego pośpiechu i jaki jest jego cel?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz