"Chodźcie i zobaczcie..." J 1,39a

"Chodźcie i zobaczcie..." J 1,39a
"Chodźcie i zobaczcie..." J 1,39a

Życie jest wielkim darem Bożym,

jak chcesz je wykorzystać?

Pomyśl, Pomódl się i Podejmij decyzję!!!

bł. ks. Jakub Alberione

…wspieramy Cię naszą modlitwą i posługą…
UCZENNICE BOSKIEGO MISTRZA

czwartek, 19 grudnia 2013

Światło Słowa Bożego

20 GRUDNIA

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ
Kluczu Dawida,  który otwierasz bramy wiecznego królestwa,
przyjdź i wyprowadź z więzienia jeńca siedzącego w ciemnościach.

Z Ewangelii według świętego Łukasza (Łk 1,26-38)
Bóg posłał anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. Anioł wszedł do Niej i rzekł: „Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą”. Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie. Lecz anioł rzekł do Niej: „Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego ojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca”. Na to Maryja rzekła do anioła: „Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?” Anioł Jej odpowiedział: „Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego”. Na to rzekła Maryja: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa”. Wtedy odszedł od Niej anioł.

KOMENTARZ
            Widzimy dziś Maryję nieco zalęknioną. Jednakże nie przestraszyło Jej samo pojawieniem się anioła, tak jak to było w przypadku Zachariasza, lecz dopiero wypowiedziane przez Bożego posłańca słowa: „Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą”. Maryja – jako ta, która dobrze zna Prawo i pisma Proroków, doskonale wie, iż słowa: „Pan z Tobą” to słowa wypowiadane do ludzi wezwanych przez Boga do szczególnej misji. Dlatego Maryja rozważa je, szukając ich właściwego znaczenia. Starając się zrozumieć misję, jaką Bóg Jej powierza, zadaje aniołowi pytania i uważnie go słucha. Ona chce jak najpełniej odczytać Boże pragnienia względem siebie samej. Jej ostateczna odpowiedź nie jest pochopna, ale przemyślana. Odpowiada: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa”.
Cóż – oprócz wyraźnej zgody i całkowitego poddania się Bogu – kryją w sobie takie a nie inne słowa Jej odpowiedzi? Cóż tak naprawdę znaczyło dla Niej być służebnicą Pana? Dlaczego właśnie tak nazwała siebie po wysłuchaniu misji do jakiej Bóg Ją wzywa? Z wyjaśnieniem przychodzi nam prorok Izajasz. Otóż Maryja czuję się jak ów sługa opisywany przez proroka Izajasza w 42 rozdziale: umiłowana, podtrzymywana przez Pana, przez moc Jego Ducha (zob. Iz 42,1), którą sam Pan Jej obiecał w słowach anioła: „Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię”. Maryja ufa mocy Boga, który zawsze jest pierwszy i dlatego oddaje się w Jego ręce. Jest świadoma, że nic w Jej życiu nie dokonuje się Jej własną mocą, ale wszystko mocą tegoż Ducha Świętego, którym zostaje obdarzona. Ona cała jest poddana działaniu Ducha Świętego, cała jest otwarta na Niego. Słowa: „Służebnica Pańska”, którymi Maryja nazywa siebie, przypominają także proroctwo Izajasza o cierpiącym Słudze Pańskim (Iz 52,13-53,12). Ona wie już od anioła, że Jej Syn będzie obiecanym Mesjaszem, a więc – zgodnie z zapowiedzią proroków – będzie cierpiał. Dając właśnie taką odpowiedź na zwiastowanie anioła, Dziewica świadomie zgadza się na uczestnictwo w cierpieniach swego Syna. Ona przyjmuje więc i akceptuje całą drogę jaką Pan wybrał dla Niej i dla Jej Syna, nie tylko z radościami, jakich doświadczy (Łk 2,51) ale i z czekającym Ją na tej drodze cierpieniem (Łk 2,35; J 19,25). Zgadza się, aby Pan przeprowadził swój plan zbawienia.
Maryja – jako jedynie stworzenie Boże – jest świadoma swych ludzkich ograniczeń i wie, że sama bez Bożej pomocy nic nie jest w stanie uczynić (por. J 5,30; J15,5b). Dlatego też nie składa Bogu zapewnienia, że wykona to, co On Jej przekazał przez anioła, nie mówi, że ma w sobie siłę, by być Matką Mesjasza, ale daje pozwolenie Bogu, by to On sam działał w Jej życiu. Słowa: „niech mi się stanie...” są zgodą, aby Bóg – posługując się Jej osobą – dokonał tego, co zamierzył w swym planie miłości (Ps 138,8), są wyrażeniem przez Maryję zaufania pokładanego jedynie w Bożej mocy, a nie w jej własnym staraniu (1Kor 15,10). Bóg nie prosi przecież Maryję, aby cokolwiek dla Niego robiła, nie prosi o żadne wielkie czyny dla Jego chwały. Jedyne o co prosi, to aby Go przyjęła i aby była cała dla Niego. Bóg prosi o Nią samą i to nie o część Jej życia, część Jej myśli, część Jej serca, część Jej woli, ale o całą Jej osobę. Pozwolić Bogu działać przez nasze osoby, to wszystko, co mamy uczynić. Jednakże, aby Bóg mógł przez nas działać, najpierw musimy pozwolić Mu wejść w nas i nas do końca wypełnić. Jak się to stanie? Duch Święty zstąpi na nas i pocznie w nas życie Chrystusa. To już się stało, ponieważ na chrzcie św. Duch począł w nas życie Jezusa, a potem wzmocnił je w bierzmowaniu. Duch Święty nieustannie wzmacnia to życie poprzez sakramenty Kościoła. Czy jesteśmy otwarci na nieustannie przychodzącego do nas Ducha Świętego? Jak rozwija się w nas życie Chrystusa?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz