"Chodźcie i zobaczcie..." J 1,39a

"Chodźcie i zobaczcie..." J 1,39a
"Chodźcie i zobaczcie..." J 1,39a

Życie jest wielkim darem Bożym,

jak chcesz je wykorzystać?

Pomyśl, Pomódl się i Podejmij decyzję!!!

bł. ks. Jakub Alberione

…wspieramy Cię naszą modlitwą i posługą…
UCZENNICE BOSKIEGO MISTRZA

niedziela, 13 kwietnia 2014

Światło Słowa Bożego

WIELKI PONIEDZIAŁEK

PIERWSZE CZYTANIE (Iz 42,1-7)
Sługa Boży ofiarowany za zbawienie świata

Czytanie z Księgi proroka Izajasza
To mówi Pan: „Oto mój sługa, którego podtrzymuję, wybrany mój, w którym mam upodobanie. Sprawiłem, że Duch mój na nim spoczął; on przyniesie narodom Prawo. Nie będzie wołał ni podnosił głosu, nie da słyszeć krzyku swego na dworze. Nie złamie trzciny nadłamanej, nie zagasi knotka o nikłym płomyku. On z mocą ogłosi Prawo, nie zniechęci się ani nie załamie, aż utrwali Prawo na ziemi, a Jego pouczenia wyczekują wyspy”.  Tak mówi Pan Bóg, który stworzył i rozpiął niebo, rozpostarł ziemię wraz z jej plonami, dał ludziom na niej dech ożywczy i tchnienie tym, co po niej chodzą: „Ja, Pan, powołałem cię słusznie, ująłem cię za rękę i ukształtowałem, ustanowiłem cię przymierzem dla ludzi, światłością dla narodów, abyś otworzył oczy niewidomym, ażebyś z zamknięcia wypuścił jeńców, z więzienia tych, co mieszkają w ciemności”.
Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY (Ps 27,1.2.3.13-14)

Refren: Pan moim światłem i zbawieniem moim.

Pan moim światłem i zbawieniem moim, *
kogo miałbym się lękać?
Pan obrońcą mego życia, *
przed kim miałbym czuć trwogę?

Gdy mnie osaczają złoczyńcy, *
którzy chcą mnie pożreć,
oni sami, moi wrogowie i nieprzyjaciele *
chwieją się i padają.

Nawet gdy wrogowie staną przeciw mnie obozem, *
moje serce nie poczuje strachu.
Choćby napadnięto mnie zbrojnie, *
nawet wtedy zachowam swą ufność.

Wierzę, że będę oglądał dobra Pana *
w krainie żyjących.
Oczekuj Pana, bądź mężny, *
nabierz odwagi i oczekuj Pana.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Aklamacja: Chwała Tobie, Królu wieków.
Witaj nasz Królu i Zbawicielu,
Ty sam zlitowałeś się nad grzesznymi.
Aklamacja: Chwała Tobie, Królu wieków.

EWANGELIA (J 12,1-11)
Namaszczenie w Betanii

Słowa Ewangelii według świętego Jana
Na sześć dni przed Paschą Jezus przybył do Betanii, gdzie mieszkał Łazarz, którego Jezus wskrzesił z martwych. Urządzono tam dla Niego ucztę. Marta posługiwała, a Łazarz był jednym z zasiadających z Nim przy stole. Maria zaś wzięła funt szlachetnego i drogocennego olejku nardowego i namaściła Jezusowi nogi, a włosami swymi je otarła. A dom napełnił się wonią olejku.  Na to rzekł Judasz Iskariota, jeden z uczniów Jego, ten, który Go miał wydać: „Czemu to nie sprzedano tego olejku za trzysta denarów i nie rozdano ich ubogim?” Powiedział zaś to nie dlatego, jakoby dbał o biednych, ale ponieważ był złodziejem, i mając trzos wykradał to, co składano.  Na to Jezus powiedział: „Zostaw ją! Przechowała to, aby Mnie namaścić na dzień mojego pogrzebu. Bo ubogich zawsze macie u siebie, ale Mnie nie zawsze macie”. Wielki tłum Żydów dowiedział się, że tam jest; a przybyli nie tylko ze względu na Jezusa, ale także by ujrzeć Łazarza, którego wskrzesił z martwych. Arcykapłani zatem postanowili stracić również Łazarza, gdyż wielu z jego powodu odłączyło się od Żydów i uwierzyło w Jezusa.
Oto słowo Pańskie.

KOMENTARZ
Wydarzenie opisane w dzisiejszym fragmencie Ewangelii ma miejsce na 6 dni przed Paschą, a więc na początku ostatniego tygodnia ziemskiego życia Jezusa. Chrystus przyszedł do Betanii, a więc do tych osób, które miłował (por. J 11,5). Urządzono tam dla Niego ucztę i widzimy, że każda z tych osób bliskich Jemu – a więc Łazarz, Marta, Maria – na swój sposób byli z Nim i odwzajemniali Jego miłość: Łazarz siedzi z Nim przy stole, Marta Mu służy, Maria namaszcza stopy. A jaki jest mój sposób bycia z Jezusem i przy Nim? Jaka jest moja osobista odpowiedź na Jego obecność?
            Ewangelista Jan jednakże najwięcej uwagi poświęca postawie Marii. Ciekawym jest, że Łazarz siedział z Jezusem przy stole razem z innymi; także Marta zapewne sama nie dałaby rady obsłużyć całej uczty, a wiec w swej posłudze nie mogła być sama, lecz musiała mieć pomocników. Jedynie gest Marii był jedyny i niepowtarzalny. Nikt więcej nie uczynił tego, co zrobiła Maria i nikt poza nią nie był w podobny sposób przy Jezusie. Także w naszym życiu są okazje jedyne i wyjątkowe, które już nigdy więcej się nie powtórzą. Trzeba nam na nie odpowiadać i nie zajmować się tym, co można zrobić zawsze i co może zrobić każdy. Są bowiem gesty, w których nikt inny nas nie zastąpi; są zadania, w których nikt nas nie wyręczy; są rzeczy, których jeśli my nie wykonamy, to nie zostaną zrobione; są słowa, których jeśli my nie wypowiemy, to nie zostaną wypowiedziane… itd. Każdy z nas ma swoje niepowtarzalne zadanie w życiu, które w odpowiednim czasie staje się jasne. Wówczas widzimy, iż właśnie to jest „specjalnie dla nas”. Maria nie straciła okazji tej chwili, która została jej dana: chwili obecności Jezusa.
W tej ewangelicznej scenie widzimy również Judasza, który wyraża swe niezadowolenie wobec postępowania Marii i ukazuje całkowite niezrozumienie jej postawy. W tym postępowaniu Judasza, tzn. „upominaniu się” o ubogich i wyrażeniu potrzeby obdarowania ich, nie ma nic z miłości. Jest tylko zimna kalkulacja, a owa pomoc ubogim – której tak się domaga – stanowi jedynie przykrywkę dla jego własnej nieuczciwości. Judasz bowiem zamiast rozdawać ubogim, kradnie dla siebie samego. On zamiast dawać braciom, gromadzi dla siebie (por. Łk 12,16-21). Jego myślenie i działanie jest przeciwne do myślenia i działania Marii. Widać wyraźnie, iż Judasz i Maria to dwie przeciwstawne ekonomie: u Judasza jest to czysto ludzka ekonomia, a wiec wyliczanie ceny olejku i decyzja o sprzedaniu go, natomiast w geście Marii odsłania się myślenie i postępowanie samego Boga, czyli bezinteresowna miłość i rozrzutność. Jej gest namaszczenia stóp Chrystusowi – wykonany podczas uczty – przywołuje nam w pamięci inną ucztę: ucztę Ostatniej Wieczerzy i gest samego Mistrza (por. J 13,4-5). Tu na uczcie w Betanii na pierwszy plan wysuwa się gest miłości Marii, a w wieczerniku – gest miłości Jezusa. Dziś ona namaszcza nogi Jezusa olejkiem nardowym, a za kilka dni On wodą umyje uczniom nogi. Można powiedzieć, że Maria jest pierwszą, która dla Jezusa czyni to, co On potem uczyni dla nas. Maria przez swój gest ukazuje, iż zna serce Boga i już weszła w Jego ekonomię. Jezus bowiem też nie będzie kalkulował i sprzedawał nam swojego życia, ale z największą hojnością je odda. Umierając za nas na krzyżu Syn Boży ukaże nam pełnię swojej bezinteresownej i hojnej miłości.
Dlatego też gest Marii jest w pełni zrozumiany przez Jezusa. Tylko On rozumie głębokie znaczenie jej postępowania, tak jak jedynie ona głębiej rozumie tajemnicę Jego życia. Pan w tym geście Marii odczytuje doskonale jej miłosną intuicję co do swej – już coraz bliższej – przyszłości: Przechowała to, aby Mnie namaścić na dzień mojego pogrzebu.” Skąd Maria o tym wiedziała? Jak mogła myśleć o śmierci i pogrzebie Jezusa, skoro dopiero co – gdy Jezus wskrzesił jej brata – poznała i doświadczyła, że On jest Zmartwychwstaniem i Życiem. Oto tajemnica miłości: człowiek prawdziwie kochający drugą osobę widzi to, co dla oczu innych ludzi, którzy jej nie kochają, jest niewidoczne. Prawdziwa miłość nie jest ślepa – pomimo, iż często mówi się, że jednak jest. Prawdziwa miłość tak naprawdę jest znaczenie głębszym widzeniem rzeczywistości i osoby kochanej, a jeśli jest ślepa, to na pewno nie jest miłością. Przecież Bóg, który jest Miłością, przenika nas do głębi i nawet ciemność nie jest dla Niego ciemna (por. Ps 139,?). To miłość wskazuje Marii sposoby jakimi chce i może się wyrazić w trwającej chwili. Jedynie miłość umie skorzystać z okazji i tylko ona daje osobie odwagę uczynienia daru z tego, co ma najcenniejszego. To miłość każe ofiarować i niczego nie zatrzymywać dla siebie; ona prowadzi do obdarowywania osoby kochanej, aż po stanie się samemu darem dla niej. Prawdziwa miłość nie zna granic oraz widzi głębiej i dalej niż oczy ciała; ona przewiduje i wyprzedza, uprzedza umiłowanego, jak to widzimy w postawie Marii. Maria wie co i kiedy należy zrobić, ponieważ bardzo kocha. Jej zachowanie to czyn bezinteresownej miłości do Chrystusa, czyn posunięty aż do rozrzutności. Ona robi to tylko i wyłącznie dla Jezusa, dla nikogo innego i dla niczego innego. Miłość do Niego to cała intencja jej czynu.
Do czego dziś wzywa mnie moja miłość do Jezusa? Co dziś mam czynić, aby wyrazić moją miłość do Niego? Ile jestem w stanie dać Jezusowi, a raczej oddać, bo przecież wszystko mam od Niego (por. 1Kor 4,7)? Ile jestem w stanie stracić dla Jezusa? Co jest w moim życiu tym drogocennym olejkiem, który wciąż ma dla mnie tak wielką wartość, że ciągle jeszcze waham się czy go rozlać i oddać Jezusowi, czy też raczej zachować go dla siebie lub dla kogoś innego? Jedynie po tym, ile jesteśmy w stanie dać z siebie samych drugiej osobie, widzimy na ile ją kochamy i co tak naprawdę ona dla nas znaczy. Św. Paweł wszystko uznał za stratę w porównaniu z poznaniem Chrystusa i znalezieniem się w Nim… (por. Flp 3,7-11) a ja? I tak każdy nasz dar – nawet największy – będzie niezwykle mały wobec daru z siebie jaki dla nas złożył sam Bóg. Wielkości Jego miłości – która oddaje nam własne życie – odpowiedzieć może jedynie taka nasza miłość, która nas samych i całe nasze życie odda Jemu i braciom (por. 1J 3,16).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz