"Chodźcie i zobaczcie..." J 1,39a

"Chodźcie i zobaczcie..." J 1,39a
"Chodźcie i zobaczcie..." J 1,39a

Życie jest wielkim darem Bożym,

jak chcesz je wykorzystać?

Pomyśl, Pomódl się i Podejmij decyzję!!!

bł. ks. Jakub Alberione

…wspieramy Cię naszą modlitwą i posługą…
UCZENNICE BOSKIEGO MISTRZA

poniedziałek, 3 lutego 2014

Światło Słowa Bożego

WTOREK IV TYGODNIA ZWYKŁEGO, ROK II

Z Ewangelii według świętego Marka (Mk 5, 21-43)
Gdy Jezus przeprawił się z powrotem w łodzi na drugi brzeg, zebrał się wielki tłum wokół Niego, a On był jeszcze nad jeziorem. Wtedy przyszedł jeden z przełożonych synagogi, imieniem Jair. Gdy Go ujrzał, upadł Mu do nóg i prosił usilnie: „Moja córeczka dogorywa, przyjdź i połóż na nią ręce, aby ocalała i żyła”. Poszedł więc z nim, a wielki tłum szedł za Nim i zewsząd Go ściskali.  A pewna kobieta od dwunastu lat cierpiała na upływ krwi. Wiele przecierpiała od różnych lekarzy i całe swe mienie wydała, a nic jej nie pomogło, lecz miała się jeszcze gorzej. Słyszała ona o Jezusie, więc zbliżyła się z tyłu, między tłumem, i dotknęła się Jego płaszcza. Mówiła bowiem: „Żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa”. Zaraz też ustał jej krwotok i poczuła w ciele, że jest uzdrowiona z dolegliwości. A Jezus natychmiast uświadomił sobie, że moc wyszła od Niego. Obrócił się w tłumie i zapytał: „Kto dotknął się mojego płaszcza?” Odpowiedzieli Mu uczniowie: „Widzisz, że tłum zewsząd Cię ściska, a pytasz: «Kto się Mnie dotknął?»” On jednak rozglądał się, by ujrzeć tę, która to uczyniła. Wtedy kobieta przyszła zalękniona i drżąca, gdyż wiedziała, co się z nią stało, upadła przed Nim i wyznała Mu całą prawdę. On zaś rzekł do niej: „Córko, twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju i bądź uzdrowiona ze swej dolegliwości”. Gdy On jeszcze mówił, przyszli ludzie od przełożonego synagogi i donieśli: „Twoja córka umarła, czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela?” Lecz Jezus słysząc, co mówiono, rzekł przełożonemu synagogi: „Nie bój się, wierz tylko”. I nie pozwolił nikomu iść z sobą z wyjątkiem Piotra, Jakuba i Jana, brata Jakubowego. Tak przyszli do domu przełożonego synagogi. Wobec zamieszania, płaczu i głośnego zawodzenia wszedł i rzekł do nich: „Czemu robicie zgiełk i płaczecie? Dziecko nie umarło, tylko śpi”. I wyśmiewali Go. Lecz On odsunął wszystkich, wziął z sobą tylko ojca, matkę dziecka oraz tych, którzy z Nim byli, i wszedł tam, gdzie dziecko leżało. Ująwszy dziewczynkę za rękę, rzekł do niej: „Talitha kum”, to znaczy: „Dziewczynko, mówię ci, wstań”. Dziewczynka natychmiast wstała i chodziła, miała bowiem dwanaście lat. I osłupieli wprost ze zdumienia. Przykazał im też z naciskiem, żeby nikt o tym nie wiedział, i polecił, aby jej dano jeść.

KOMENTARZ
            Można iść za Jezusem, można być zewnętrznie tak bardzo blisko Jego osoby, że aż cisnąć się na Niego i zarazem nie mieć w sobie wiary w Jego moc. Owa kobieta cierpiąca na krwotok znajduje się w wielkim tłumie ludzi i pozornie zdaje się być w niego wtopiona. Jednakże w rzeczywistości jest ona zupełnie inna, ponieważ w przeciwieństwie do reszty posiada w sobie wiarę w moc Jezusa: „żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa”. Podchodzi więc od tyłu i dotyka się płaszcza Chrystusa. Pan Jezus odczuł wówczas, że moc wyszła od Niego. To jej wiara „wyciąga” od Niego łaskę i zostaje uzdrowiona. Być może owej kobiecie to by wystarczyło, ale Syn Boży nie chce, aby odeszła ona od Niego jedynie z darem uzdrowienia ciała, nie doświadczywszy spotkania z Nim twarzą w twarz, nie poznawszy Jego prawdziwego oblicza. Pan rozgląda się i szuka wzrokiem tej, która się Go dotknęła, pyta o nią uczniów. Bóg pragnie abyśmy biorąc od Niego łaski nie zatrzymywali się jedynie na nich, ale dostrzegli na sobie Jego miłujące spojrzenie, poznali Jego oblicze i poczuli się kochani w całej prawdzie o nas samych. Bóg nie tylko pragnie nas obdarowywać, lecz chce się z nami prawdziwie spotkać, chce wejść z nami w dialog. Kobieta przechodzi więc od tyłu do przodu i oddaje Mu pokłon. Jest drżąca i zalękniona, jak każdy kto doświadczył na sobie Bożego działania. Doświadczenie w swym życiu mocy Boga, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych, przyprawia każdego o drżenie, bo nie czuje się on godny tak wielkiego miłosierdzia. Pan wskazuje jednak wyraźnie, że jej uzdrowienie jest owocem jej wielkiej wiary.
            A jaka jest moja wiara? Czy jestem pewien, że dla Boga nie ma nic niemożliwego? Jakie jest doświadczenie mocy Boga w moim życiu? Czy spotykam się z Bogiem twarzą w twarz, w całej prawdzie tak, jak On tego pragnie? Bóg dziś pyta o mnie i szuka mnie swoim wzrokiem…
            Choć to nasza wiara „wyciąga łaski z Jezusa”, to potrzeba nam pamiętać, że i ona jest Bożym darem i że wierzymy, ponieważ sam Bóg nieustannie chroni w nas ten dar. W życiu każdego z nas są bowiem takie momenty, kiedy – podobnie jak do Jaira – dochodzi do nas wiele głosów z zewnątrz, próbujących zniszczyć naszą wiarę i zgasić nadzieję: „Twoja córka umarła, czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela?”. Jednakże Jezus słyszy wszystkie te głosy i nie pozostawia nas samych z nimi, lecz daje nam natychmiast jako przeciwwagę swoje słowo: „Nie bój się, wierz tylko”. Bóg tak bardzo chce, abyśmy Mu wierzyli, że sam podtrzymuje naszą wiarę swoim słowem, tak jak podtrzymał wiarę Jaira. To, któremu słowu damy większy posłuch i któremu uwierzymy zależy jedynie od nas. Potrzeba nam wierzyć, że to Bóg jest jedynym Panem życia i śmierci, wierzyć także wbrew temu, co mówią i widzą inni, potrzeba nam nie bać się wiary w rzeczy niemożliwe i wierzyć, że dla Boga nie ma takich rzeczy. Od naszej wiary zależy nie tylko nasze własne życie, ale i życie innych, podobnie jak od wiary Jaira zależało życie jego córki.
            Jaka jest moja wiara? …

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz