PONIEDZIAŁEK VI TYGODNIA
ZWYKŁEGO, ROK II
Z Ewangelii według świętego
Marka (Mk 8,11-13)
Faryzeusze zaczęli rozprawiać z Jezusem,
a chcąc wystawić Go na próbę, domagali się od Niego znaku. On zaś westchnął
głęboko w duszy i rzekł: „Czemu to plemię domaga się znaku? Zaprawdę powiadam
wam: żaden znak nie będzie dany temu plemieniu”. I zostawiwszy ich, wsiadł z
powrotem do łodzi i odpłynął na drugą stronę.
KOMENTARZ
„Za pełną radość
poczytujcie to sobie, bracia moi, ilekroć spadają na was różne doświadczenia” – mówi nam dziś
św. Jakub w pierwszym czytaniu. Nie jest łatwo radować w spadających na nas
nagle doświadczeniach, bo przecież wtedy nasza wiara wystawiana jest na próbę. A
jednak św. Jakub mówi o pełnej radości z doświadczeń. Taka radość możliwa jest jedynie wtedy, kiedy spojrzymy na
doświadczenia, jako na szansę do wzrastania w ufności do Boga, jako na miejsca,
w którym może zrodzić się doskonała wytrwałość w wierze. Oto dobro jakie może
wypłynąć z doświadczeń i które bez nich nie miałoby możliwości zaistnienia.
Dopiero dostrzeżenie tego dobra rodzi radość. Bóg jest dobry i dobrze czyni –
jak mówi dziś psalmista, dla którego pociechą w każdym doświadczeniu jest jedynie
łaska Pana. O tym potrzeba nam pamiętać, że w żadnym trudnym doświadczeniu Bóg
nie pozostawia nas bez swej łaski. Ona towarzyszy nam nieustannie.
Jakie
jest moje przeżywanie trudnych doświadczeń? Czy postrzegam je jako szansę do
większego zawierzenia Bogu? Czy świadom jestem Bożej łaski i pomocy w każdej
sytuacji życia?
Widzimy dziś w Ewangelii, że faryzeusze
chcieli wystawić Jezusa na próbę i domagali się od Niego znaku. Nie wierzą i
dlatego żądają znaku, by tym żądaniem niejako usprawiedliwić się przed samymi
sobą ze swojej niewiary. My także możemy tak się usprawiedliwiać ze swej
niewiary uważając, ze gdyby Bóg dal nam znak, to byśmy uwierzyli. Nic bardziej
błędnego. Zamiast domagać się znaków od
Boga, potrzeba nam prosić o zdolność widzenia tych, które są nam dawane
nieustannie. We wszystkim jest Boża miłość, także w największym cierpieniu, także
w tym, co niezrozumiałe i bolesne… we wszystkim On wspiera nas swoją łaską.
Jezus
wzdycha głęboko nad naszą niewiarą. Wzdycha, bo to Jego osoba, Jego obecność z
nami jest największym znakiem, który nie zawsze rozpoznajemy. Tak jak żył
wcielony na ziemi, tak teraz jest w Eucharystii. I tak jak wtedy Jezus mówił,
że temu plemieniu nie będzie dany żaden znak, tak i dziś mówi, że nie będzie
nam dany żaden znak Jego miłości i bliskości, bo mamy już największy. To dzięki
Eucharystii każde spadające na nas doświadczenie możemy przeżywać z Nim i w
każdej sytuacji życia możemy od Niego czerpać łaskę.
Czym
dla mnie jest Eucharystia? Jakie jest jej znaczenie w moim codziennym życiu, w
przeżywaniu doświadczeń życiowych? …
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz