SOBOTA V TYGODNIA
ZWYKŁEGO, ROK II
Z Ewangelii według świętego Marka (Mk 8,1-10)
Gdy znowu wielki tłum był z Jezusem i
nie mieli co jeść, przywołał do siebie uczniów i rzekł im: „Żal mi tego tłumu,
bo już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. A jeśli ich puszczę
zgłodniałych do domu, zasłabną w drodze; bo niektórzy z nich przyszli z
daleka”. Odpowiedzieli uczniowie: „Skąd tu na pustkowiu będzie mógł ktoś
nakarmić ich chlebem?” Zapytał ich: „Ile macie chlebów?” Odpowiedzieli:
„Siedem”. I polecił ludowi usiąść na ziemi. A wziąwszy te siedem chlebów,
odmówił dziękczynienie, połamał i dawał uczniom, aby je rozdzielali. I rozdali
tłumowi. Mieli też kilka rybek. I nad tymi odmówił błogosławieństwo i polecił
je rozdać. Jedli do sytości, a pozostałych ułomków zebrali siedem koszów. Było
zaś około czterech tysięcy ludzi. Potem ich odprawił. Zaraz też wsiadł z
uczniami do łodzi i przybył w okolice Dalmanuty.
KOMENTARZ
„Skąd tu na pustkowiu będzie mógł ktoś
nakarmić ich chlebem?” – pytają uczniowie Mistrza, który nie chce
puścić do domu zgłodniałych ludzi. Uważają oni zatem, że niemożliwym jest, by zrealizowało
się to Jego pragnienie. Zapewne nie dziwiłaby nas taka reakcja apostołów, gdyby
nie doświadczyli oni jeszcze żadnego cudu rozmnożenia chleba. Jednakże było przeciwnie:
oni byli już świadkami rozmnożenia chleba przez Jezusa, oni sami odbierali ten
chleb z rąk Nauczyciela i nosili tłumom, oni sami zebrali już raz z 5 chlebów
aż 12 pełnych koszy ułomków po ok. 5 tys. mężczyzn jedzących ten chleb (zob. Mk
6,34-44). Tymczasem teraz zachowują się
tak, jakby tamten cud pierwszego rozmnożenia chleba przez Chrystusa w ogóle się
nie wydarzył, jakby o nim nie pamiętali. Owo „zapomnienie” może wydawać się
czymś niemożliwym, a jednak – jak widzimy – miało miejsce. Fakt ten ukazuje bardzo ważną prawdę: sami z siebie nic nie możemy; sami z siebie to potrafimy nawet nad największym
cudem przejść do porządku dziennego i już w następnej chwili zapomnieć o nim (zob.
Mk 8,13-16). Dlatego też Bóg dał nam swojego Ducha, który nie tylko jest z
nami, ale jest w nas. To Duch Święty ma
za zadanie przypominać i wyjaśniać nam słowa oraz dzieła Jezusa (zob. J 14,26).
Jedynie otwierając się na działanie tegoż Ducha możemy zobaczyć naszą aktualną
sytuację życia w świetle słów i czynów Jezusa, jedynie wtedy...
Jaka jest moja relacja z Duchem Świętym?
Jak często wzywam Go, aby przyszedł do mnie ze swoimi darami i nauczył mnie
myśleć, patrzeć, pragnąć i działać po Bożemu?
To, co dla mnie jest niemożliwe o
moich własnych siłach, jest możliwe dla Boga. Bóg uzupełnia swoją łaską moją niewystarczalność i nieumiejętność. On
ma upodobanie w posługiwaniu się tym, co najmniej odpowiednie, co najbardziej nieudolne
i słabe…, ponieważ właśnie w tym najpełniej może rozbłysnąć Jego moc i chwała
(zob. 1Kor 1,27-31). Wystarczyło mu 7 chlebów
i kilka rybek, które mieli apostołowie. Nic więcej nie mogli Mu dać w tamtej
chwili, aby spełnić pragnienie Jego serca i nakarmić zgłodniałe tłumy. Chrystusowi
wystarczyło, ze oddali Mu wszystko, co mieli i nie ważne, że to było tak
niewiele w porównaniu z istniejącymi potrzebami. Pan ukazuje nam dziś, że to, czego nam brakuje, aby spełnić Jego pragnienie
i uradować Go, uzupełnia On sam, jeśli tylko oddamy Mu wszystko, co mamy… Potrzeba
nam jedynie oddać siebie, jedynie tyle i aż tyle… Duch Święty uczyni całą
resztę. Nie trzeba nam wcale pytać siebie czy jesteśmy zdolni do spełnienia
Bożych pragnień, ale pytać siebie nieustannie czy jesteśmy Bogu w pełni oddani.
Pełnimy Boże dzieła, nie dlatego, że jesteśmy do nich zdolni, ale dlatego,
że On w swoim miłosierdziu napełnia nas swoim Duchem, który sam dokonuje w nas i
przez nas Jego dzieł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz