11 STYCZNIA
Z Ewangelii według świętego Łukasza (Łk 5,12-16)
Gdy Jezus przebywał w jednym z miast, zjawił się
człowiek cały pokryty trądem. Gdy ujrzał Jezusa, upadł na twarz i prosił Go:
„Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. Jezus wyciągnął rękę i dotknął go,
mówiąc: „Chcę, bądź oczyszczony”. I natychmiast trąd z niego ustąpił. A On mu
przykazał, żeby nikomu nie mówił: „Ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż na
ofiarę za swe oczyszczenie, jak przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich”. Lecz
tym szerzej rozchodziła się Jego sława, a liczne tłumy zbierały się, aby Go
słuchać i znaleźć uzdrowienie ze swych niedomagań. On jednak usuwał się na
miejsce pustynne i modlił się.
KOMENTARZ
„Bóg dał nam życie wieczne, a to życie jest w Jego Synu. Ten, kto ma
Syna, ma życie, a kto nie ma Syna Bożego, nie ma też i życia.” Tak pisze nam
św. Jan i pisze to – jak sam dalej wyjaśnia – abyśmy wiedzieli, że mamy życie
wieczne. Bóg tak kocha każdego z nas, że pragnie, abyśmy trwali na wieki. On
chce naszej obecności na całą wieczność, bez końca i nieodwołalnie. To życie
jest nam darowane w Synu Bożym. Bez Niego trwamy w śmierci.
Dlaczego tak bardzo św. Janowi zależy, aby
wierzący w Chrystusa pamiętali, że mają życie wieczne? Otóż dlatego, że także
my wierzący w Chrystusa jesteśmy nieustannie kuszeni do życia tylko w tej
rzeczywistości ziemskiej, skończonej. Tymczasem – jak napisał św. Paweł – „jeżeli tylko w tym życiu w Chrystusie nadzieję
pokładamy, jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania” (1Kor 15,19). Możemy
bowiem wierzyć w Chrystusa i mieć nadzieję jedynie na dobre życie na tej ziemi,
na pomyślne rozwiązanie wielu naszych spraw, na wytrwanie w wierności, na
rozwinięciu swoich talentów, … itd. Możemy
więc wierzyć w Chrystusa, a nie mieć w Nim nadziei na szczęśliwą wieczność,
ponieważ swój wzrok utkwimy jedynie w rzeczywistości widzialnej. Jak często
w naszych prośbach pojawiają się intencje dotyczące życia ziemskiego, a jak
często intencje dotyczące naszego zbawienia? Gdy jesteśmy chorzy prosimy o
zdrowie, gdy grozi nam utrata pracy, prosimy o jej zachowanie, gdy podejmujemy
nowe wyzwanie, prosimy o powodzenie … itd. Jest to także potrzebne, ale najpierw potrzeba nam pamiętać o tym, że to,
co najważniejsze już mamy: życie wieczne dzięki wierze w Chrystusa, dzięki
trwaniu w Nim. Wszystko inne – choć jest ważne – ma służyć zachowaniu życia
wiecznego i liczy się jedynie o tyle, o ile prowadzi do szczęśliwej wieczności.
Ileż dobrych rzeczy – jak choćby praca, zdrowie, sukces – może doprowadzić nas
do popadnięcia w grzech, a w konsekwencji do utraty życia wiecznego. Pan Jezus
mówił przecież: „ten, kto będzie starał
się ocalić swoje życie, straci je, a ten, kto straci swoje życie z powodu Jego
i Ewangelii, ocali je. Jaką korzyść ma człowiek, jeśli zdobędzie cały świat, a
straci swoje życie?” (Mk 8,35-36).
Dziś
widzimy jak do Jezusa przychodzi trędowaty – a więc człowiek oddzielony przez
swą chorobę od najbliższych osób, zmierzający do fizycznej śmierci – ale nie
prosi on: „Panie, uzdrów mnie, bo wierzę,
że Ty możesz to uczynić”, ale prosi: „Panie,
jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. Ów trędowaty ufa Jezusowi, wyznaję
wiarę w Niego, wyznaje swą pewność, że Jezus może to uczynić, ale jednocześnie zdaje
się na Jego wolę. Człowiek ten ufa tak
bardzo Chrystusowi, iż jest pewien, że prawdziwym jego dobrem jest to, czego
chce Jezus, a nie prośba z jaką przyszedł. Dzięki temu zaufaniu człowiek
ten – nawet gdyby Jezus go nie uzdrowił – nadal wierzyłby, że było to w Jego
mocy. Ów trędowaty jest przykładem
człowieka pokładającego nadzieję w Jezusie sięgającą poza to życie, nadzieję na
szczęśliwą wieczność.
A
moja nadzieja pokładana w Chrystusie dokąd sięga?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz