"Chodźcie i zobaczcie..." J 1,39a

"Chodźcie i zobaczcie..." J 1,39a
"Chodźcie i zobaczcie..." J 1,39a

Życie jest wielkim darem Bożym,

jak chcesz je wykorzystać?

Pomyśl, Pomódl się i Podejmij decyzję!!!

bł. ks. Jakub Alberione

…wspieramy Cię naszą modlitwą i posługą…
UCZENNICE BOSKIEGO MISTRZA

wtorek, 20 maja 2014

Chwila refleksji

"Tam, gdzie jest nasza niemoc, tam też jest siła.
Tam gdzie jest nasza nędza, tam też jest nasza wielkość.
Tam, gdzie jest ciemność, tam także panuje światło...
Jednak tylko wiara może nam o tym powiedzieć
i jedynie nadzieja pozwala nam to usłyszeć."
J. Ladriere

Światło Słowa Bożego

ŚRODA V TYGODNIA WIELKANOCNEGO

PIERWSZE CZYTANIE (Dz 15,1-6)
Spór o przepisy Starego Testamentu

Czytanie z Dziejów Apostolskich
W Antiochii niektórzy przybysze z Judei nauczali braci: „Jeżeli się nie poddacie obrzezaniu według zwyczaju Mojżeszowego, nie możecie być zbawieni”. Kiedy doszło do niemałych sporów i zatargów między nimi a Pawłem i Barnabą, postanowiono, że Paweł i Barnaba i jeszcze kilku spośród nich udadzą się w sprawie tego sporu do Jerozolimy, do apostołów i starszych. Wysłani przez Kościół szli przez Fenicję i Samarię, sprawiając wielką radość braciom opowiadaniem o nawróceniu pogan. Kiedy przybyli do Jerozolimy, zostali przyjęci przez Kościół, apostołów i starszych. Opowiedzieli też, jak wielkich rzeczy Bóg przez nich dokonał. Lecz niektórzy nawróceni ze stronnictwa faryzeuszów oświadczyli: „Trzeba ich obrzezać i zobowiązać do przestrzegania Prawa Mojżeszowego”. Zebrali się więc apostołowie i starsi, aby rozpatrzyć tę sprawę.
Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY (Ps 122,1-2.4-5)

Refren: Idźmy z radością na spotkanie Pana.
Ucieszyłem się, gdy mi powiedziano: *
„Pójdziemy do domu Pana”.
Już stoją nasze stopy *
w twoich bramach, Jeruzalem.

Do niego wstępują pokolenia Pańskie, *
aby zgodnie z prawem Izraela wielbić imię Pana.
Tam ustawiono trony sędziowskie, *
trony domu Dawida.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (J 15,4-5b)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Trwajcie we Mnie, a Ja w was trwać będę.
Kto trwa we Mnie, przynosi owoc obfity.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA (J 15,1-8)
Kto trwa we Mnie, przynosi owoc obfity

Słowa Ewangelii według świętego Jana
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który uprawia. Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy. Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was. Trwajcie we Mnie, a Ja w was trwać będę. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie, o ile nie trwa w winnym krzewie, tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony, jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją i wrzuca do ognia i płonie. Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami”.
Oto słowo Pańskie.

KOMENTARZ
            „Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który uprawia” – mówi nam dziś Jezus. On jest źródłem życia dla latorośli, ale Ojciec jest tym, który gwarantuje, że krzew wyda owoc. To dzięki jedności Syna z Ojcem, uczeń zjednoczony z Jezusem może wydać owoc. Wszystkie czynności Ojca mają jeden cel: przynoszenie owoców, które w tej alegorii jest kilkakrotnie wspominane. To Ojciec troszczy się o przynoszenie owoców przez winny krzew, a nie same latorośle. Owe przynoszenie owocu ma prowadzić do otoczenia Ojca chwałą. Ważne jest, aby zauważyć tu, iż Ojciec do każdej latorośli podchodzi indywidualnie; że każdą z osobna obejmuje swoim spojrzeniem; że nad każdą z osobna się pochyla i każdą zajmuje się tak, jak ona tego potrzebuje, tzn. czyni to, co jest dla niej konieczne, aby mogła przynieść owoc. Ojciec nie traktuje zatem wszystkich latorośli zbiorowo, nie postępuje wobec wszystkich tak samo. Co z tej prawdy wynika dla nas? Otóż pewność, że wszystko w naszym życiu – także to, co niezrozumiałe, a może właśnie szczególnie to – dokonuje się pod spojrzeniem Boga, który jest dobry i który troszczy się o nas. On wie, co dzieje się z latoroślami i czuwa nad nimi, dlatego też na wszystko, co nas spotyka, potrzeba nam patrzeć z perspektywy Jego ogromnej troski i czułości. Wszystko jest szansą do doświadczenia Jego miłości.

            Skoro to Ojciec troszczy się o owoce to jakie jest zadanie latorośli, czyli nas?
Chrystus mówi jedynie: Trwajcie we Mnie” i to jest całe nasze zadanie. Albowiem Ojciec opiekujący się krzewem nie zmusi żadnej latorośli do trwania w nim. To, iż latorośl przynosi owoc wskazuje zatem nie tylko na działanie Ojca, ale jednocześnie na jej żywy związek z krzewem. I odwrotnie: to, że nie przynosi owocu nie jest „winą” Ojca, lecz odsłania prawdę, iż tak naprawdę tego jej związku z krzewem już nie ma. Iluzją jest chęć przynoszenia owocu bez zjednoczenia z Jezusem. Nie ma znaczenia ile robimy dla Boga, bo nawet największe zewnętrznie dzieła mogą być bezwartościowe. Prawdziwą wartość ma dopiero i jedynie to, co robimy w zjednoczeniu z Chrystusem, a więc to, co płynie z naszego wewnętrznego utożsamienia się z Nim. Przecież latorośl, aby przynieść owoc nie musi stale powtarzać sobie: „muszę przynieść owoc” i wysilać się, aby tak się stało. Wszystko czego potrzebuje, to trwanie w jedności z krzewem, a wówczas życiodajne soki od niej dotrą i sprawią, że owoc sam się zrodzi. Latorośl potem prezentuje owoc, ale potrzebuje ona pamiętać, że to krzew jest źródłem życiodajnych soków, gwarantujących powstanie jej owocu. Jezus wzywa nas dziś do bycia świadomymi tej prawdy mówiąc nam: beze Mnie nic nie możecie uczynić”. Podobnie jak latorośl byłaby śmieszna chlubiąc się swoim owocem, tak i my jesteśmy śmieszni, ilekroć szczycimy się owocami swojego życia. Nasz pycha kradnie więc chwałę, która w rzeczywistości należy się Bogu. Zanim jednak pycha stanie się winą moralną, najpierw jest po prostu absurdalną postawą godną śmiechu. Bez Boga bowiem nie tylko niewiele możemy zrobić, ale dosłownie nic nie potrafimy uczynić.

Czym zatem jest owo trwanie w Jezusie – Winnym Krzewie?
Trwanie – czyli dosłownie przebywanie, zamieszkanie – oznacza nie tyle zewnętrzną przynależność, ale głębokie wewnętrzne zjednoczenie, w którym nasz umysł jednoczy się tak głęboko z umysłem Jezusa, że jedno myślimy; w którym nasza wola jednoczy się tak ściśle z wolą Jezusa, ze to samo co On wybieramy; i w którym nasze serce jednoczy się tak bardzo z sercem Jezusa, że jedno pragniemy i odczuwamy. Nie ma dla nas życia poza Jezusem, bo podobnie jak gałązka odcięta od krzewu usycha, tak i my odłączeni od Jego osoby umieramy. Dzieje się tak niezależnie czy sobie to uświadamiamy i tę śmierć czujemy, czy też nie. Osoba Jezusa, w której uczeń trwa, powinna stać się dla niego „mieszkaniem”, niejako naturalną przestrzenią istnienia, jak dla latorośli naturalną przestrzenia istnienia jest krzew winny. Jest to nieustanne przenikanie się ucznia i Jezusa. Tak jak soki z krzewu krążą w latoroślach, tak w uczniu trwającym w Jezusie sam Jezus myśli, kocha i działa. To zjednoczenie potrzebuje być nieustannie pogłębiane i oczyszczane. Ojciec zajmuje się tym oczyszczaniem nie tylko przez wydarzenia naszego życia, ale szczególnie przez każde słowo, które mówi do nas Jezus. Syn bowiem mówi tylko to, co przekazał Mu Ojciec i co chce Ojciec (por. J 14,10.31). Syn jest wcielonym Słowem Ojca (por. J 1,1.14). Nauka, którą głosi Jezus, stawia bowiem przed uczniem konkretne wymagania, kształtuje go na wzór Syna, restauruje niejako obraz Syna zniszczony w człowieku przez grzech pierworodny. To oczyszczenie słowem prowadzi do jeszcze głębszego związku z Jezusem, do mocniejszego trwania w Nim.

Jaki jest skutek trwania ucznia w Jezusie?
Otóż uczeń zostanie wysłuchany we wszystkich swoich prośbach. Zaskakująca może się wydawać owa bezwarunkowość spełnienia zanoszonych próśb. Trzeba jednak pamiętać, że tylko z intymnej relacji z Jezusem rodzi się modlitwa, która będzie bezwarunkowo wysłuchana. Ta głęboka jedność z Chrystusem daje pewność odpowiedzi, reakcji na prośby. Ten, w którym trwa Jezus przez swoje słowo, może Go prosić o cokolwiek i zostanie wysłuchany, ponieważ zjednoczenie umysłu, woli i serca z Mistrzem sprawia, że nie będzie prosił o rzeczy niewłaściwe. Pragnienia człowieka zjednoczonego z Jezusem są bowiem już utożsamione z Jego pragnieniami i taki człowiek nie pragnie już niczego więcej jak woli Ojca. Ojciec w takim uczniu proszącym Go widzi już swojego Syna, którego zawsze wysłuchuje (por. J 11,41-42). Pewność wysłuchania modlitwy ucznia płynie zatem tylko i wyłącznie z faktu najpełniejszej wspólnoty z Jezusem, z utożsamienia z Nim. Celem tego trwania w Jezusie i przynoszenia obfitego owocu jest chwała Ojca. Nadszedł już czas, kiedy Syn powraca do Ojca (por. J 13,1) i swoje dzieło objawiania chwały Ojca będzie odtąd kontynuował przez swoich uczniów trwających w Nim. To tylko i wyłącznie przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie stajemy się mocni w proszeniu oraz możemy godnie uwielbiać Ojca. 

Jakie jest moje utożsamienie z Chrystusem w umyśle, woli i sercu? Czy z każdym dniem życia pogłębia się moje wewnętrzne zjednoczenie z Nim? Co jest przeszkodą dla działania Bożej łaski we mnie?...

Wiersze

„Tryptyk Rzymski” – Jan Paweł II


III WZGÓRZE W KRAINIE MORIA

3. Rozmowa ojca z synem w krainie Moria
Tak szli i rozmawiali już trzeci dzień:
Oto wzgórze, na którym mam złożyć Bogu ofiarę —
mówił ojciec. Syn milczał, nie śmiał pytać:
Gdzie jest żertwa? mamy ogień i drwa i nóż ofiarny,
lecz gdzie żertwa?
Bóg sam sobie tę żertwę upatrzy —
tak powiedział, nie śmiał głośno
wypowiedzieć tych słów: żertwą, mój synu, będziesz ty —
więc milczał.

Tym milczeniem znów się zapadał w głuchy ostęp.
Słyszał Głos, który go prowadził.
Teraz Głos umilkł.
Został sam ze swym imieniem
Abraham: Ten, który uwierzył wbrew nadziei.
Za chwilę zbuduje stos ofiarny,
rozpali ogień, zwiąże ręce Izaaka —
i wówczas — co? zapłonie stos...
Widzi siebie już ojcem martwego syna,
którego Głos mu dał, a teraz mu odbiera?

O Abrahamie, który wstępujesz na to wzgórze w krainie Moria,
jest taka granica ojcostwa, taki próg, którego ty nie przekroczysz.

Inny Ojciec przyjmie tu ofiarę swego Syna.
Nie lękaj się, Abrahamie, idź dalej przed siebie
i czyń, co masz czynić.
Ty będziesz ojcem wielu narodów,
czyń, co masz czynić, do końca.

On sam powstrzyma twą rękę,
gdy będzie gotowa zadać ów ofiarniczy cios...
On sam nie dopuści, aby spełniła twa ręka
to, co już spełniło się w sercu.
Tak — zawiśnie w powietrzu twa ręka.
On sam ją wstrzyma.
I odtąd wzgórze w krainie Moria stanie się oczekiwaniem —
na nim bowiem ma się spełnić tajemnica.

4. Bóg przymierza
O Abrahamie — Ten, który wszedł w dzieje człowieka,
pragnie tylko przez ciebie odsłonić tę tajemnicę
zakrytą od założenia świata,
tajemnicę dawniejszą niż świat!

Jeśli dziś wędrujemy do tych miejsc,
z których kiedyś wyruszył Abraham,
gdzie usłyszał Głos, gdzie spełniła się obietnica,
to dlatego,
by stanąć na progu —
by dotrzeć do początku Przymierza.

Bo Bóg Abrahamowi objawił,
czym jest dla ojca ofiara własnego syna — śmierć ofiarna.
O Abrahamie — tak bowiem Bóg umiłował świat,
że Syna swojego dał, aby każdy, kto w Niego uwierzył,
miał żywot wieczny.
— Zatrzymaj się —
Ja noszę w sobie twe imię,
to imię jest znakiem Przymierza,
które zawarło z tobą Słowo Przedwieczne
zanim stworzony był świat.

Zapamiętaj to miejsce, kiedy stąd odejdziesz,
ono będzie oczekiwać na swój dzień

poniedziałek, 19 maja 2014

Światło Słowa Bożego

WTOREK V TYGODNIA WIELKANOCNEGO

PIERWSZE CZYTANIE (Dz 14,19-28)
Wędrówki misyjne Apostołów

Czytanie z Dziejów Apostolskich
Do Listry nadeszli Żydzi z Antiochii i z Ikonium. Podburzyli tłum, ukamienowali Pawła i wywlekli go za miasto, sądząc, że nie żyje. Kiedy go jednak otoczyli uczniowie, podniósł się i wszedł do miasta, a następnego dnia udał się razem z Barnabą do Derbe. W tym mieście głosili Ewangelię i pozyskali wielu uczniów, po czym wrócili do Listry, do Ikonium i do Antiochii, umacniając dusze uczniów, zachęcając do wytrwania w wierze, bo przez wiele ucisków trzeba nam wejść do królestwa Bożego. Kiedy w każdym Kościele wśród modlitw i postów ustanowili im starszych, polecili ich Panu, w którego uwierzyli. Potem przeszli przez Pizydię i przybyli do Pamfilii. Nauczali w Perge, zeszli do Attalii, a stąd odpłynęli do Antiochii, gdzie za łaską Bożą zostali przeznaczeni do dzieła, które wykonali. Kiedy przybyli i zebrali Kościół, opowiedzieli, jak wiele Bóg przez nich zdziałał i jak otworzył poganom podwoje wiary. I dość długi czas spędzili wśród uczniów.
Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY (Ps 145,10-11.12-13ab.13cd i 2)

Refren: Niech wierni Twoi głoszą Twe królestwo.
Niech Cię wielbią Panie, wszystkie Twoje dzieła *
i niech Cię błogosławią Twoi święci.
Niech mówią o chwale Twojego królestwa *
i niech głoszą Twoją potęgę.

Aby synom ludzkim oznajmić Twoją potęgę *
i wspaniałość chwały Twojego królestwa.
Królestwo Twoje królestwem wszystkich wieków, *
przez wszystkie pokolenia Twoje panowanie.

Pan jest wierny we wszystkich swoich słowach *
i we wszystkich dziełach swoich święty.
Niech usta moje głoszą chwałę Pana, *
a Jego święte imię niech wielbi wszystko, co żyje.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (J 3,15)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Trzeba, by wywyższono Syna Człowieczego,
aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA (J 14,27-31a)
Pokój zostawiam wam

Słowa Ewangelii według świętego Jana
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się nie lęka. Słyszeliście, że wam powiedziałem: Odchodzę i przyjdę znów do was. Gdybyście Mnie miłowali, rozradowalibyście się, że idę do Ojca, bo Ojciec większy jest ode Mnie. A teraz powiedziałem wam o tym, zanim to nastąpi, abyście uwierzyli, gdy się to stanie. Już nie będę z wami wiele mówił, nadchodzi bowiem władca tego świata. Nie ma on jednak nic swego we Mnie. Ale niech świat się dowie, że Ja miłuję Ojca i że tak czynię, jak Mi Ojciec nakazał”.
Oto słowo Pańskie.

KOMENTARZ
            Niesamowitym jest to, że Pan Jezus tuż przed swoją męką – a więc patrząc od zewnątrz w chwili swego największego zagrożenia, niepewności i nadchodzącego cierpienia – pozostawia uczniom pokój, daje im swój pokój. Pan przekazuje im to, co ma w swoim wnętrzu, mówi bowiem: „mój pokój”, a nie jakikolwiek pokój. Zaznacza przy tym, że On obdarza swoim pokojem w sposób zupełnie inny niż świat. Co chce przez to powiedzieć? Między innymi po prostu to, że świat, który ma swojego władcę, także próbuje obdarzać nas swoim pokojem. Rodzi się zatem pytanie na czym polega pokój świata, a na czym pokój Jezusowy.
Tak jak władca tego świata nie ma nic wspólnego z Jezusem, tak i pokój tego świata nie ma nic wspólnego z pokojem Jezusowym. Pokój tego świata jest jedynie zewnętrznym pokojem, czyli brakiem konfliktów, wojen… jest pokojem człowieka zabezpieczającego samego siebie i troszczącego się przede wszystkim o swoje własne życie. W rzeczywistości taki zewnętrzny pokój jest nieustannym wewnętrznym napięciem i troską, ponieważ w każdej chwili człowiekowi zagraża możliwość utracenia go. Tymczasem pokój Jezusa jest pokojem wewnętrznym i ma swoje źródło w Ojcu, który zawsze jest z Nim i czuwa nad Jego życiem (por. J 8,29; 7,30). Innymi słowy: pokój Syna Bożego płynie z pewności miłości Ojca, dla którego wszystko jest możliwe (por. J 3,35; 5,20; Mk 14,36). Jest to pokój dobrego Pasterza, który ma moc oddać swoje życie i jednocześnie ma moc je odzyskać, ponieważ jest zjednoczony z Ojcem i pełni Jego wolę (por. J 10,18).
Uczniowie są jednak nadal zatrwożeni i pełni lęku. Nie potrafią przyjąć Jezusowego pokoju. Dopiero spotkanie ze Zmartwychwstałym – a więc osobiste doświadczenie przez nich miłości silniejszej od śmierci – zamieni ich strach w prawdziwy pokój (por. J 20,19-21). W dzisiejszym fragmencie Ewangelii jeszcze nie są w stanie radować się z odejścia Jezusa. Pan ukazuje im niedoskonałość ich miłości: „gdybyście Mnie miłowali, rozradowalibyście się, że idę do Ojca”. Dlaczego oni powinni radować się z odejścia Mistrza? Otóż ze względu na Niego samego, bo w ten sposób Ojciec otoczy Go chwałą i On otoczy chwałą swego Ojca, wypełni swoje posłannictwo (por. J 13,31-32; 17,4-5). Apostołowie jednakże są skupieni na sobie; na tym, że odejście Nauczyciela pozbawi ich Jego obecności. Tymczasem ten, kto prawdziwie kocha drugiego, raduje się jego szczęściem nawet jeśli to szczęście będzie oznaczało rozłąkę, jeśli nie będzie zgodne z jego własnymi oczekiwaniami czy pragnieniami. Chociaż Pan Jezus mówi im, iż wkrótce przyjdzie w inny sposób (por. J 14,18-20), to uczniowie nadal nie potrafią się radować z Jego odejścia. Chrystus tymczasem zapowiada im swoje odejście, zanim ono nastąpi, ponieważ chce, aby w chwili, gdy będzie się dokonywało, wierzyli w Niego i w Jego zwycięstwo nad wszelkim złem i ciemnością. Zbawiciel pragnie, aby wbrew temu wszystkiemu, co wkrótce wydarzy się w Jego życiu (męka i śmierć), uczniowie byli świadomi, iż On ciągle jest jedynym Panem i że Ojciec, który jest większy, czuwa nad wszystkim. To dzięki tej wierze będzie mógł ich wypełniać Jego pokój; pokój tak inny od tego pokoju, jaki może dać świat.
            Jakiego pokoju pragnę? Który pokój ja wybieram: zewnętrzny i kruchy pokój świata, a więc pokój zdobyty własną silą i przezornością, czy też wewnętrzny pokój Jezusowy płynący z zaufania Ojcu? Na ile moja wiara owocuje radością i pokojem, które są niezależne od zewnętrznych wydarzeń oraz przeżywanych przeze mnie doświadczeń? Na ile moja wiara owocuje nadzieją na przyszłość? Albowiem to nic, że nie wiemy, co nam przyniosą przyszłe dni. Wystarczy, iż wiemy, że kochający nas Bóg trzyma nas mocno w swoich dłoniach (por. J 10,29). Możemy już być – jak apostoł Paweł – pewni swojego zwycięstwa w Chrystusie; pewni tego, że ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe nie zdołają nas odłączyć od miłości Boga objawionej nam w Jezusie Chrystusie, Panu naszym (por. Rz 8, 37-39).

Chwila refleksji


"Przyszłość nie po  to jest, aby ją przewidywać,
ale by ją przyjąć." 
A. de  Saint-Exupery