"Chodźcie i zobaczcie..." J 1,39a

"Chodźcie i zobaczcie..." J 1,39a
"Chodźcie i zobaczcie..." J 1,39a

Życie jest wielkim darem Bożym,

jak chcesz je wykorzystać?

Pomyśl, Pomódl się i Podejmij decyzję!!!

bł. ks. Jakub Alberione

…wspieramy Cię naszą modlitwą i posługą…
UCZENNICE BOSKIEGO MISTRZA

środa, 20 listopada 2013

Wiersze


PIEŚŃ O BOŻYCH ZEGARACH – Roman Brandstaetter

1
I znowu błądzę myślami
Po jaskółczych przestrzeniach,
Dokąd przywiodła mnie pamięć
Nienasyconej przeszłości,
I gestem ręki wskazuję ci pusty fotel,
Stojący przy moim biurku.

- Usiądź, kochanie…
Muszę z tobą jeszcze pomówić
O różnych sprawach,
O których nie zdążyłem ci opowiedzieć.
Muszę jeszcze nadać nowe imiona
Wszystkim dawnym zdarzeniom,
Nawet tym małym,
Najmniejszym,
Nawet tym ledwo widzialnym,
Nawet tym pyłkom przelotnym,
Aby przywrócić do życia
Ich trwanie.
A może nie jesteś już więcej niczego ciekawa?
Bo wiesz już wszystko?
Wszystkie zdarzenia , uczucia?
Bo znasz ich wszystkie imiona?...

Lecz ja  na przekór tym rozsądnym pytaniom
Wciąż gestem ręki wskazują Ci pusty fotel,
Stojący przy moim biurku…
Muszę ci jeszcze tak wiele powiedzieć…

Usiądź,  kochanie…

2
Jest noc.

Pamiętam lot żurawi nad cypryjską zatoką,
Ich klangor
I powiew,
Który muskał Twe włosy.

Widzę cię teraz wyraźniej,
Niż wtedy, gdy ująwszy mą dłoń,
Powiedziałaś:
- Napisz coś o lecących nad nami żurawiach…

Nie napisałem.

A teraz trudno mi o tym pisać,
Bo bezlitosne słowa
Jak łzy zasłaniają mi widok
Na cypryjską zatokę,
Na klucz lecących żurawi
I na twe włosy
Lekko muskane powiewem.

Przecież pragnę cię widzieć wyraźnie,
Coraz wyraźniej…
Wyraźniej…

A słowo jest tylko zasłoną.

Jak zmierzch.

Nieprzeźroczystą.

Zamgloną.

Jest szybą, po której ścieka
Jesienny, ulewny deszcz.

3
Nigdy już nie będziemy razem
W Asyżu.

Nigdy już więcej nie usiądziemy razem
Na Rialto
I nie będziemy się gapić
Na płynące po kanale
Gondole.

Nigdy już więcej nie będziemy zbierali razem
Muszli w Mondello.

Nigdy już więcej…

Never more…

Każda wiedza jest gorzka.

Czy po to się męczyłem przez całe życie,
By w końcu uwierzyć w tę prostą prawdę,
O której istnieniu nigdy nie wątpiłem?

Never more…

4
Znalazłem między kartkami Biblii
Zasuszony liść akantu,
Który podniosłem na pinio
Podczas naszej wieczornej przechadzki.

Ostrożnie zamknąłem Księgę.

Z niej bije źródło naszej miłości
I wieczorna zaduma na twojej twarzy,
Którą widziałem
Na Pinio.

Jeszcze jedno biblijne wspomnienie o tobie.

Piękne jak liść akantu…

5
Nieprawdą jest,
Że czas jest litościwym lekarzem.

Nie łagodzi i nie leczy bólu.

Usiłuje tylko znieczulić
Sieroctwo,
Co jest jeszcze boleśniejsze
Od samego bólu.

Siedzę w upalny wieczór
Pod ukochaną lipą
I medytuję nad czasem,
Nad wielkim rozczarowaniem.

Nie odchodź,
Aniele.

Czuwaj nad moim nieuleczalnym rozczarowaniem,
Aniele.

Przecież musze się jakość pomieścić
W ciasnych wymiarach
Tego bezlitosnego wieczoru.

6
Tutaj duże zmiany.

Bardzo duże.

A przede wszystkim ciebie tutaj nie ma.

Właściwie jesteś.

Ale ludzie ciebie nie widzą.

Tylko ja ciebie widzę.

Siedzę w parku na pustej ławce.
A oni przystają i dziwią się,
Że z kimś prowadzę ożywiona rozmowę.

Myślą
_Wariat…

Niech myślą.

Oni jeszcze nie wiedzą,
Że można rozmawiać
Z umiłowanym milczeniem.

Zamykam oczy.

Jakieś strzępy
Mozarta,
Beethovena,
Chopina.

Twoich umiłowanych kompozytorów.

To jest ta muzyka,
Której tak bardzo pragnę.

Powoje dźwięków,
Krzaki dźwięków,
Drzewa dźwięków,
Ogrody dźwięków.

Długie przedwieczorne cienie
Szeleszczą jak jesienne liście.

Poznaję twoje kroki.

To ty.

To ty.
Moje umiłowane milczenie.

7
Za oknem topiele sennie się kołyszą.

Wieczorem,
Gdy między Bogiem a mną
Coraz bardziej zmniejsza się przestrzeń,
Z radością przywołuję chwilę,
Gdy patrzyłaś z podziwem
Na szumiące topole.

Nic nie minęło.

Nic minąć nie może.

Jeżeli Bóg zechce,
Można ujrzeć wieczność
Nawet w kształcie i szumie
Kołyszących się topól.

8
Dobra godzina.

Cisza w mieszkaniu.

Zaczyna się spowiedź czasu
Czyli powrót tego,
Co było.

A mimo to,
Jest.

Syn marnotrawny powrócił.

Jakub powrócił do swoich namiotów.

I ja powrócę do ciebie,
Do ciebie
Ukrytej w nieskończoności.
Powrót w języku biblijnym
Znaczy to samo,
Co skrucha.

Skrucha…

9
Chętnie poszedłbym po ciebie,
Niewydarzony Orfeusz,
Aby cię znowu sprowadzić na ziemię,
Miedzy ludzi żyjących.

Ale nie wiem, czy zechcesz powrócić.

Odpowiedziałaś z lekkim wyrzutem:
-Nie idź śladem Orfeuszowej drogi
I nie zamącaj porządku, który Bóg ustanowił.
Nie przychodź po mnie… Ja przyjdę po ciebie…
Jak wtedy na via Virgilio …
Nigdy cię nie zawiodłam… Przyszłam…

Odrzekłem:
- Ale po czym cię poznam w odcieleśnionym ciele,
Za progiem śmierci,
Pośród nieskończonych wymiarów,
Które są poza wszelkim wymiarem?

- Po uśmiechu mnie poznasz…

10.
Podlałem dziś pelargonię
W twoim pokoju na oknie,
Którą sadziłaś na wiosnę.
Tyś już dawno umarła,
A ona wciąż kwitnie i kwitnie….
Za żałobnych kwiatów
Krople wody ściekają
Melodią tragiczną i rzewną.

Czy to melodia
Z „Pawany na śmierć infantki” Ravela?

Tak… na pewno…


11
Minęła radość poranków.

Minęła radość wieczorów.

I tylko noce się kłębią
Przysypane popiołem.

Zimnym, wygasłym.

Zionie mrokiem przepaści.

Widzę w niej twoje umarłe suknie
I twoje umarłe płaszcze,
I twoje umarłe futra.

W jednym z nich w głębi kieszeni
Znalazłem
Stary bilet podziemnej kolei,
Pamiątką po owej nocy,
Gdyśmy wracali z opery
Do domu.

Przeklęte martwe przedmioty,
Trwalsze od życia ludzkiego!

Urągające duchowi!

I tylko rozpaczliwa bezradność,
I tylko ból,
Ten nieomylny i wierny przewodnik,
Ten mój Wergiliusz
Po mojej nocnej wędrówce
Przed dantejskie piekło
Martwych przedmiotów.

12
Wodze wzrokiem
Kościanach mojego pokoju.

Fotografie.

Obrazy.

Nikt już z tych ludzi nie żyje.

Tylko ja jeden.

Żywy tkwię wśród tych ścian
I przywołuję dawne zdarzenia,
Radości,
Smutki,
I rozmyślania,
A cokolwiek się dzieje,
Czuje,
Jak przenikasz przez ściany,
Przez wszystkie miasta,
Góry,
Rzeki,
Morza, wyspy,
Przez wszystko, co przeżyliśmy razem,
I widzę jak idziesz ku mnie,
Obecna i osiągalna,
I niezgłębiona,
Moja radość i szczęście,
Moja pamięć
Nie zabliźniona.

13
Wciąż myślę o tobie.

Wciąż.

Dniem i nocą.

Aż powiesz:
-Już czas…

Odpowiem:
- Tak… Już czas…

Uradowany twoją zapowiedzią,
Jak niezasłużoną jałmużną,
Spytam cię z żalem:
- Dlaczego tak późno?...Dlaczego tak późno?....

Szepniesz:
- Przeżyłam życie i śmierć,
Przeżyłam radość i boleść,
Przeżyłam wschody i zachody słońca,
Przeżyłam odloty i przyloty ptasie,
Więc wiem,
Że nic nie dzieje się przedwcześnie,
I nic nie dzieje się za późno,
I wszystko się dzieje w swym czasie,
Wszystko…
Wszystkie uczucia, spotkania,
Odejścia, powroty, czyny, zamiary.
Zawsze właściwą godzinę biją Boże Zegary.

1 komentarz:

  1. Miłość odnalazła Miłość,Miłość Przedwiecznego,Miłość Ukochanego i Miłość Ukochanej.

    OdpowiedzUsuń