"Chodźcie i zobaczcie..." J 1,39a

"Chodźcie i zobaczcie..." J 1,39a
"Chodźcie i zobaczcie..." J 1,39a

Życie jest wielkim darem Bożym,

jak chcesz je wykorzystać?

Pomyśl, Pomódl się i Podejmij decyzję!!!

bł. ks. Jakub Alberione

…wspieramy Cię naszą modlitwą i posługą…
UCZENNICE BOSKIEGO MISTRZA

niedziela, 10 listopada 2013

Światło Słowa Bożego

PONIEDZIAŁEK XXXII TYGODNIA ZWYKŁEGO
– ŚW. MARCINA Z TOURS

Z Ewangelii według świętego Łukasza (Łk 17, 1-6)
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych. Uważajcie na siebie. Jeśli brat twój zawini, upomnij go; i jeśli żałuje, przebacz mu. I jeśliby siedem razy na dzień zawinił przeciw tobie i siedem razy zwróciłby się do ciebie, mówiąc: «Żałuję tego», przebacz mu”. Apostołowie prosili Pana: „Przymnóż nam wiary”. Pan rzekł: „Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: «Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze», a byłaby wam posłuszna”.

KOMENTARZ
            „Biada temu, przez którego przychodzą zgorszenia” – mówi dziś Pan Jezus. O kim myślę słysząc te słowa? Czy myślę o sobie samym? Bo Jezus tych słów nie kieruje do tłumów, ale właśnie do uczniów, do tych, którzy być może uważali się za wybranych i wiernych, bo podążających za Nim. Każda moja niewierność, każdy mój grzech jest zgorszeniem innych, bo może ich pociągnąć do podobnego postępowania. To właśnie dla mnie lepszym rozwiązaniem byłoby umrzeć niż zgrzeszyć, albowiem każdy grzech jest śmiercią duszy, a więc czymś gorszym niż śmierć ciała. Dlatego Chrystus mówi dziś do każdego swojego ucznia: „uważaj na siebie”. To nie znaczy, iż nie mamy myśleć o innych. Ale uważanie na siebie ma być pierwsze.
Pan Jezus doskonale zdaje sobie sprawę z ludzkiej słabości, wie, iż niemożliwe jest, aby te zgorszenia nie przyszły, bo każdy człowiek grzeszy. On bierze więc na siebie zło naszych grzechów, naszą śmierć, która w nich jest ukryta i przebacza nam, dając nowe życie. Dopiero wtedy, kiedy zobaczymy siebie jako tego, przez którego także przychodzą zgorszenia i jednocześnie tego, który został objęty miłosierną miłością Boga, możemy upominać brata, który zgrzeszył. Miłość upominająca jest bardzo trudną miłością, ale tak właśnie kocha nas Bóg. To od Niego uczymy się, że taka miłość jest jednocześnie miłością przebaczającą. Upomnienie brata jest potępieniem zła, którego się dopuszcza i jednoczesnym objęciem jego osoby miłością przebaczającą. Upominanie bez gotowości przebaczenia staje się jedynie surowym sądem i nie ma nic wspólnego z miłością Boga. Apostołowie czują w sobie tę trudność przebaczania i zdają sobie sprawę, że jest ona tym większa, jeśli drugi człowiek zgrzeszy właśnie przeciw nim. Dlatego proszą o przymnożenie wiary, czyli o więcej osobistego doświadczenia miłosierdzia Ojca. Tymczasem do nie jest kwestia ilości, ale jakości. Tak jak małe ziarno gorczycy wystarczy, by wyrosło z niego wielkie drzewo, tak już jedno głębokie doświadczenie nieskończonego miłosierdzia Ojca owocuje prawdziwym i nieskończonym miłosierdziem wobec braci. Moje miłosierdzie wobec tych, którzy mnie otaczają, odsłania jaka jest moja wiara w Boże miłosierdzie i jak naprawdę otwieram się na nie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz