PONIEDZIAŁEK III TYGODNIA ZWYKŁEGO, ROK II
WSPOMNIENIE BŁ. JERZEGO
MATULEWICZA, BISKUPA
Z Ewangelii według świętego Marka (Mk 3,22-30)
Uczeni w Piśmie, którzy przyszli z Jerozolimy, mówili
o Jezusie: „Ma Belzebuba i przez władcę złych duchów wyrzuca złe duchy”. Wtedy
Jezus przywołał ich do siebie i mówił im w przypowieściach: „Jak może szatan
wyrzucać szatana? Jeśli jakieś królestwo wewnętrznie jest skłócone, takie
królestwo nie może się ostać. I jeśli dom wewnętrznie jest skłócony, to taki
dom nie będzie mógł się ostać. Jeśli więc szatan powstał przeciw sobie i
wewnętrznie jest skłócony, to nie może się ostać, lecz koniec z nim. Nie, nikt
nie może wejść do domu mocarza i sprzęt mu zagrabić, jeśli mocarza wpierw nie
zwiąże, i wtedy dom jego ograbi. Zaprawdę powiadam wam: wszystkie grzechy i
bluźnierstwa, których by się ludzie dopuścili, będą im odpuszczone. Kto by
jednak zbluźnił przeciw Duchowi Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia, lecz
winien jest grzechu wiecznego”. Mówili bowiem: „Ma ducha nieczystego”.
KOMENTARZ
„Jezus przywołał ich do siebie…”
Uczeni w Piśmie posądzają Jezusa, że opętał Go
Belzebub i to jego mocą wyrzuca On z innych złe duchy. Co czyni Jezus słysząc
ich słowa? Przywołuje ich do siebie, tak jak wcześniej spośród tłumów przywołał
tych, których sam chciał i ustanowił apostołami. Pan Jezus nie traktuje inaczej
tych, którzy Go oczerniają od tych, którzy Go chwalą. Przywołując do siebie owych uczonych w Piśmie Jezusowi nie chodziło bynajmniej
o wytłumaczenie siebie samego, o oczyszczenie swej osoby z zarzutów. Chrystusowi
chodziło jedynie o nich, którzy osądzają, ponieważ tak myśląc i mówiąc, skazywali
siebie samych na wieczne potępienie, bo „kto
by jednak zbluźnił przeciw Duchowi Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia,
lecz winien jest grzechu wiecznego”. Pan próbuje im ukazać bolesne i trwałe
konsekwencje tego, co czynią, aby ich ocalić, póki mają jeszcze czas na zmianę.
Ileż to razy my chcemy się wytłumaczyć, ponieważ to
nasze „dobre imię” jest oczerniane i to na tym nam najbardziej zależy, dużo
bardziej niż na tym, aby Ci, którzy nas oczerniają poznali i pokochali prawdziwego
Boga. Innym razem w podobnej sytuacji idziemy dalej, bo stwierdzamy z wyższością,
że przecież nie warto się tłumaczyć. Odchodzimy więc i uspokajamy własne
sumienie tym, że Bóg i tak zna prawdę. A co z tymi, którzy nas wymyślają? Przecież
i oni są naszymi braćmi, synami tego samego Ojca niebieskiego. Mistrz uczy nas dziś czegoś zupełnie innego.
Jednakże Pan Jezus dając nam taki a nie inny przykład
swojego postępowania, wcale nie chce, abyśmy z każdym, kto nam ubliża
dialogowali. Nie zawsze jest to możliwe. Chrystusowi
chodzi o coś znacznie więcej: o to, aby nasze serce wypełniała troska o wieczne
zbawienie tych, których spotykamy na swojej drodze i to wszystkich bez wyjątku.
Mistrz nie chce, aby uczeń powtarzał zewnętrznie Jego gesty i papugował Jego
zachowania. Mistrz chce, aby uczeń miał Jego serce, Jego uczucia i pragnienia, a
wówczas również życie ucznia zaowocuje czynami podobnymi do Mistrza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz